(Niall)
Nie wie działałem co mam ze
sobą zrobić. Chodziłem z jednego do pokoju do drugiego, nawet nie wiedząc o
czym mam myśleć. „Już nie mogę się
doczekać trasy.-próbowałem zarzucić jakiś temat, ale moje serce toczyło walkę z
rozumem już od wielu miesięcy. Tylko by być daleko od Niej”- pomyślałem. Ta
myśl dała początek nowemu, ale za to dobrze znanemu mi tematu. „Miłość.” „Mia” „Dlaczego ja nie umiem cieszyć się jej szczęściem? Może dlatego, że tak naprawdę
nie jest szczęśliwa? Boże, co ja wygaduję?” Usiadłem na kanapie, wyciągając
gitarę z futerału. „To jest moja jedyna
miłość.”- pomyślałem, wiedząc, że cały czas oszukuję siebie i innych. Nie
wiedziałem, że emocje mogą być aż tak nurtujące.
„Pokochaj
mnie, choćby na jeden dzień”- powiedziałem szeptem, patrząc się w otchłań,
która znajdowała się za oknem.
(…)
Siedziałem na kanapie nadal
pogrążony w moich refleksjach. „Czemu nie
potrafisz odpuścić, Horan?”- pytałem samego siebie, ale nie znajdując
odpowiedzi na te nurtujące pytanie. „No, kurwa dlaczego?”
Z zamyślenia wyrwał mnie
tupot czyichś stóp. Kroki były szybkie i pewne. „Lux”- olśniło mnie i jak najprędzej wywołałem wymuszony uśmiech. Gdy
dziewczynka stała już obok mnie, bez namysłu wziąłem ją na swoje kolana. „Była taka malutka, bezbronna.”
-Co jest Luxie?-
powiedziałem jak najmilszym tonem, jaki mogłem z siebie wydusić. Dziewczynka
uśmiechnęła się do mnie promiennie, pokazując mi swoje ząbki.
-Tak, masz takie piękne
ząbki!- powiedziałem odwzajemniając uśmiech. „To dziecko, wyluzuj”
Lux nie odpowiedziała tylko
zeszła z moich kolan i usiadła na dywanie zajmując się w ogóle czymś innym. „Dzieci.”
Nie mogłem już trzymać tego
w sobie. Nie umiałem, po prostu nie umiałem. Chciałbym z kimś porozmawiać,
zaufać, poprosić o radę. W domu nie było żywego ducha, tylko ja i Lux. Uczucia
nie dawały mi spokoju. Moje serce prowadzi walkę z rozumem. Każdy myśli
inaczej, a ja nie umiem zdecydować. Miałem kwarantannę uczuć, nad którymi nie umiałem zapanować. „Tylko dlaczego?” Myślałem, że z czasem wszystko wróci do normy,
ale myliłem się. Kocham Ją i kochać będę. Na zawsze. „Ale czy bez odwzajemnienia?„
-To co Luxie, porozmawiamy?-
powiedziałem do dziewczynki, nawet nie spodziewając się odpowiedzi.
„Przecież
ona nie potrafi mówić, Horan!”- powiedziałem sam do sibie, uświadamiając sobie
jednocześnie, że ostatnio nic co wydobywa się z moich ust jest pozbawione
jakiegokolwiek sensu.
„Wyduś
to z siebie i przestań się wreszcie oszukiwać. Przestań się łudzić, że to tylko
tymczasowe zauroczenie”
Usiadłem przed Lux i
trzymałem ją za te małe rączki, którymi codziennie odkrywa ten wielki świat. „Tą otchłań”
-Wiesz Lux? Ja… Wujek Niall
się zakochał- wydusiłem to z siebie, czując jakąś ulgę, która oblała moje serce.
„Nareszcie”
Dziewczynka nie okazywała
wielkiego zainteresowania, lecz po mojej minie, zorientowała się, że jestem
smutny i mnie przytuliła. „Jak ja kocham
te dziecko.”
Było mi lepiej, naprawdę
lepiej. Lux i tak nie wiedziała o czym mówiłem, ale to, że mogłem o tym komuś
powiedzieć, uspokajało mnie. Dlaczego? Może dlatego, że wiem, że nie jestem w
tym sam. „Chociaż może jestem?”- spojrzałem w stronę Lux. „Nie, nie jestem”
(Mia)
Nie byłam pewna czy chłopcy
są w domu, ale zawsze warto było spróbować. Sama nie wiedziałam dlaczego moje nogi
zaprowadziły mnie pod apartament chłopców.
„no dobra, nie oszukujmy się, chcę sprawdzić Harre’ego, czy siedzi grzecznie w
domku. Sam.”
„Nie
ufam mu i szczerze każdy dzień przynosi mi coraz więcej wątpliwości.”
„Gdzie
ja mam klusze?”- mówiłam sama do siebie, nerwowo szukając kluczy w torebce.
Gdy już udało mi się znaleźć
poszukiwany przedmiot, niepewnie przekroczyłam progi apartamentu. Było cicho i
pusto. Jednak coś kazało mi nie wychodzić. Zdjęłam buty i zaczęłam poszukiwania
One Direction.
Wiedziałam, ze nie znajdę
tam Harr’ego i tego najbardziej się obawiałam.
„Kobieca
intuicja.”
-Harry, skarbie, jesteś?-
powiedziałam nieco głośniej, oczekując odpowiedzi. Automatycznie zapaliła mi
się „czerwona lampka”. „Gdzie on jest?
Czy on… czy on znowu?”- te pytanie opanowało mój umysł o najwidoczniej nie
chciało odpuścić. „Dlaczego? Dlaczego ja się tym martwię?”- zadałam sobie
retoryczne pytanie. „Nie ufam mu, nie odbuduje moje zachowania przez jedno
‘przepraszam’” „Nie tym razem” „Chociaż nie wiem czy w naszym związku istnieje takie
coś jak zaufanie i szczerość. Z dnia na dzień tracę tą cząstkę Nas, która
kiedyś powiększała się .Nie spędzamy wiele czasu. Nasze spotkanie nie są takie
jak dawniej. Gdyby miał trasę, wydawałoby mi się to całkiem normalne, ale nie
teraz, nie w tym czasie. Boję się, że to co było kiedyś już nigdy nie wróci.
Wiem, że czasami za dużo od niego wymagam, ale do jasnej cholery, to on ma
teraz przejąć pałeczkę. Nie sądzę, że od razu ma być tak jak wcześniej, ale
mógłby przynajmniej zadzwonić, napisać. Cokolwiek. Dlaczego, kurwa, dlaczego?”
Weszłam cichutko po
schodach, kierując się do pokoju Niall’a. „Dlaczego
właściwie do niego? Coś mnie do niego ciągnie.”
Stałam przed drzwiami,
jednak nie zdecydowałam się wejść. Już chciałam sobie zadać pytanie pod
postacią słowa ‘dlaczego’, lecz powstrzymałam się od tego. Gdy usłyszałam słowa
Horana, momentalnie spociły mi się ręce, a serce oblało niepewnością.
-Lux,
wiesz jakie życie jest ciężkie? Jak mi jest ciężko? Chciałbym od tego uciec.
Tak, wiem, tchórzę. Ale ja już nie potrafię z tym żyć, rozumiesz? To mnie
przytłacza, dołuje. Codziennie. Co ja mam zrobić?- powiedział zrezygnowany,
kierując się w stronę drzwi.
Bez zastanowienia weszłam do
pokoju, napotykając na ścieżce Niall’a. „Na ścieżce
życia?”
(Niall)
Rozmawiałem z dziewczynką,
co z minuty na minutę odciążało moje serce. „Moje
nieznośne serce”
„Serce
nie sługa”
Nie zniechęcał mnie fakt, że
Lux, w ogóle nie interesowała się moim zażaleniami. „Czemu mnie to nie dziwi?”
„Chyba
się przyzwyczaiłem, że każdy ma mnie w dupie.”
Wstałem
z dywanu, odkładając lalki na swoje miejsce. Wziąłem dziewczynkę na ręce i
postanowiłem, że krótki spacer nam nie zaszkodzi. „Potrzebny nam jest tylko dobry kamuflaż”- przemknęło mi przez myśl.
Nagle
w drzwiach, stanęła Ona. Tak, dziewczyna, która namieszała mi w głowie i chyba
już nigdy nie przestanie. „Mia” Serce
zaczęło mi bić szybciej. Czoło oblało mi się zimnym potem. Oddech stał się
szybki i płytki. Zacisnęłam ręce, aż palce mi zbielały. Po plecach przeszedł mi
dreszcz podniecenia. „No kurwa dlaczego?!
Dlaczego?”
Jedyne
co umiałem wydusić to marne słowa przywitania. Dziewczyna zmierzyła mnie od
góry do dołu i ze szczerym uśmiechem odpowiedziała mi. Następnie wzięła ode
mnie dziecko i zaczęła z nią „rozmawiać”. Bacznie się jej przyglądałem i
zrobiło mi się… gorąco. „Zimny prysznic,
zimny prysznic!”
W najmniej spodziewanym
momencie, popatrzyła na mnie tymi piwnymi oczami, nie zwracając już uwagi na
Lux.
-Powiedz mi- powiedziała,
nerwowo odgarniając kosmyk swych bursztynowych włosów za ucho. –wiem, że coś
się dzieje.
„Jak ona mnie wspaniale rozumie. Wyjdź za mnie, nawet dzisiaj.”
Spuściłem głowę,
bezsensownie wpatrując się w swoje białe skarpetki. Dziewczyna zauważając to,
wróciła do poprzedniej czynności.
-No, powiedz Lux. Powiedz
cioci, co jest wujkowi? Wiem, że wiesz- powiedziała z uśmiechem, robiąc z
dziewczynką „eskimoski pocałunek”.
Dziewczynka chwilę myślała i
podrapała się po główce. Patrzyła to raz na Mię, raz na mnie.
-„Zaciochał się.”- powiedziała.
Zanim trafił do mnie sens
tych słów, minęło przynajmniej kilkadziesiąt sekund. „Co, co, co?! Przecież Lux nie umie mówić! Dlaczego akurat teraz?” Mój mózg nie umiał wymyślić niczego innego,
niż odbicie od tematu.
-Lux, ty mówisz!-
powiedziałem do dziewczynki, która pokazywała swój szereg ząbków. Spojrzałem
nieco w górę i ujrzałem jej roześmianą twarz. „Tak, śmiała się.” Automatycznie moją twarz oblał rumieniec. Wielki rumieniec.
Nidy nie czułem się bardziej skrępowany.
-Jakaś ty pomocna, Lux-
powiedziała ze śmiechem Mia, jednocześnie całując ją w czółko. „Boże, zostań matką moich dzieci!”
„Co
ty wygadujesz, Horan?!”
Dziewczyna
bawiła się tą informacją, nie traktując jej na poważnie. No bo kto do cholery
by ją tak traktował?!
Nagle do pokoju wszedł Tom,
tato Lux. Uśmiechnął się na przywitanie i powiedział:
-Dzięki, że się nią zająłeś,
stary- to powiedziawszy wziął dziecko ze rąk Mii i zniknął za drzwiami. „W tej wielkiej otchłani”
-No to teraz jesteśmy sam na
sam, więc mi wszystko opowiesz, dobrze kochanie?
„Tak, nareszcie mogę sobie na cienie
popatrzeć, na twoją śliczną twarz, na twoje „wnętrze”, które idealnie współgra
z moim. A po tej magicznej chwili, kiedy podziwiam Ciebie, uświadamiam sobie,
że nigdy nie będziesz moja. Że nigdy nie będę mógł cię objąć i wyszeptać do
ucha: „jesteś moja”, nie będę mógł patrzeć jak uśmiechasz się na mój widok, nie
będę mógł mieć po prostu ciebie! Super, kurwa, normalnie wspaniale!”
„Czy ona powiedziała do mnie:
kochanie?!”
„Oddychaj”
„Jedyne
co sobie uświadamiałem to, to że, robi mi się gorąco.”
(...)
Dziewczyna nie
powstrzymywała śmiechu. Trzymała się kurczowo za brzuch, zbliżając się do mnie.
„Boże, weź mnie stąd! Nie wytrzymam!”
Dziewczyna położyła mi dłoń
na ramieniu. „Gorąco, gorąco, gorąco!”
-Chodź, porozmawiamy-
powiedziała, biorąc mnie pod ramię i nie dając możliwości ucieczki. „Chociaż tak bardzo bym chciał. Co ja mam jej
powiedzieć?!” „Umrę stary, biedny i samotny”- pomyślałem idąc za dziewczyną.
Wszechobecna
cisza utrudniała mi podjęcie decyzji. Mam być tchórzem, który nigdy nie
zdobędzie się na odwagę, czy walczyć o serce dziewczyny, którą tak bardzo
kocham?
„Chyba
wybieram odpowiedź numer dwa.”
„Nigdy
nie bój się zrobić tego kroku, który da początek nowemu życiu, Horan.”-
powtarzałem sobie.
„Tylko
ja się kurczę bałem.”
(…)
-To powiesz mi o co chodzi?
Naprawdę postaram się pomóc, tylko powiedz o co chodzi- powiedziała, czekając
na odpowiedź, której nie dostawała. –Niall, zależy mi na tobie- powiedziała.”Co?! czy Ona to powiedziała?!” Nie
zwracałem uwagi na jej dalsze słowa. Cały czas huczały mi te słowa „Niall, zależy mi na tobie”. „Oddychaj, oddychaj”
-Jak na przyjacielu-
usłyszałem niechciane zakończenie takiego pięknego początku. „Kocham cię i to chodzi.”- powiedziałem do
siebie w myślach, zastanawiając się nad reakcją dziewczyny.
„Myśl,
myśl, myśl!”
Ufałem jej jak nikomu
innemu. To jest taka osoba, która jest twoją deską ratunkową, podczas powodzi
uczuć. A teraz pragnęłam niczego innego niż suszy, która pozwoli moim uczuciom
wyparować. Tylko ja nie mogę jej tego powiedzieć, choć to jest jedyne co
pragnę. O czym marzę i myślę. Przy niej czułem się jak w siódmym niebie, jak
zwykły chłopak, który korzysta z życia.
„Jesteś
kimś więcej niż wyborami, które podejmuję, sumą przeszłych błędów, problemami,
które stwarzam.”
Dziewczyna przybliżyła się
do mnie, objęła mnie ramieniem i położyła głowę na ramieniu. „To tylko przyjacielski gest”- powtarzałem
sobie bolesną prawdę.
Popatrzyłem na lodówkę, na
której wisiało nasze zdjęcie. Z czasów, kiedy Mia i Harry byli pokłóceni.
Wstydzę się, że tak uważam, ale to był najlepszy okres mojego życia. „Beztroskie godziny spędzane z kobietą mojego
życia”
I nagle zobaczyłem tosty. „Tak, tosty” Spadły mi one jak grom z
jasnego nieba. „Dziękuję.”
-Paul każe mi przejść na
dietę- wypaliłem, choć wiedziałem, że dziewczyna tego nie łyknie, jest za
bystra. „Kocham ją”
Moje uszy znowu usłyszały
jej anielski śmiech, który powoduje dreszcze na moim ciele. Jej śmiech jest
zawsze zaraźliwy i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Śmialiśmy się razem,
zapominając o Bożym świecie.
„Kocham te chwile, chwile z tobą, Mia.”- powiedziałem szeptem, w jej
stronę.
-Rozbrajasz mnie, Niall- powiedziała
nadal się śmiejąc. –a teraz chodź na spacer i opowiesz mi o tej szczęściarze.
„Czułem jakąś drzazgę wbijającą mi się w serce. Powoli łzy, jedna za
drugą zaczęły mi spływać po nie najstarszym policzku. Drzazga i łza szczęścia.”
„Tej
szczęściarze? Horan! Wdech, wydech” „Czy ona to naprawdę powiedziała? Boże,
dziękuję!”
Już zbliżając się do
wyjścia, dziewczyna zatrzymała się i powiedziała z poważną miną:
-Dobrze, że przynajmniej ty
jeszcze zostałeś na ziemi. Proszę nie zmieniaj się. Na szczęście nie dałeś się
porwać temu światu. „Tej otchłani.”
Zamurowało mnie, kompletnie
mnie zamurowało.
„Nadajemy na tej samej fali.”
„Czy
czegoś nam jeszcze potrzeba?!”
-„Jesteś
taka piękna.”- pomyślałem.
Twarz promieniała mi z
zachwytu. „Wreszcie umiem to powiedzieć.”
I nagle wybuchła śmiechem,
tak jakby słyszała co przed chwilą do niej powiedziałem.
„Wzdycham nieznacznie. Nigdy nie brała sobie moich komplementów na
poważnie. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?”
Nie
jestem pewien czy wiesz o co mi chodzi, gdy mówię, że jesteś piękna. Chyba się
gubię. Zostaw na później wszystko, o czym mówiłaś przed chwilą. Tylko patrz i
swym bursztynowym spojrzeniem, wyznawaj mi miłość.
Miłość
wystarczyła sama sobie. Gdy zawładnęła moim sercem, skupiła w sobie wszystkie
inne uczucia. Serce, które kocha i nie myśli o niczym innym.
„Dwa nowo narodzone serca, wyszły za próg
drzwi, znajdując się już po drugiej stronie. Po stronie otchłani. Nawet nie
wiedząc, że ich serca nieświadomie się przyciągają.”
„Nieziemską siłą.”
Cześć!! Przepraszam za tak długą nieobecność. Wybaczycie mi?
Rozdział mi się nie podoba, ale oceńcie go sami.
Niall i Harry? Kurczę, mam dylemat. Pomożecie?
Miłego czytania!
Obiecuję, że nadrobię zaległe komentarze i jeszcze raz przepraszam,