13 stycznia, 2013

Otchłań


(Niall)
Nie wie działałem co mam ze sobą zrobić. Chodziłem z jednego do pokoju do drugiego, nawet nie wiedząc o czym mam myśleć. „Już nie mogę się doczekać trasy.-próbowałem zarzucić jakiś temat, ale moje serce toczyło walkę z rozumem już od wielu miesięcy. Tylko by być daleko od Niej”- pomyślałem. Ta myśl dała początek nowemu, ale za to dobrze znanemu mi tematu. „Miłość.” „Mia”  „Dlaczego ja nie umiem cieszyć się jej szczęściem? Może dlatego, że tak naprawdę nie jest szczęśliwa? Boże, co ja wygaduję?” Usiadłem na kanapie, wyciągając gitarę z futerału. „To jest moja jedyna miłość.”- pomyślałem, wiedząc, że cały czas oszukuję siebie i innych. Nie wiedziałem, że emocje mogą być aż tak nurtujące.
„Pokochaj mnie, choćby na jeden dzień”- powiedziałem szeptem, patrząc się w otchłań, która znajdowała się za oknem.
(…)
Siedziałem na kanapie nadal pogrążony w moich refleksjach. „Czemu nie potrafisz odpuścić, Horan?”- pytałem samego siebie, ale nie znajdując odpowiedzi na te nurtujące pytanie. „No, kurwa dlaczego?”
Z zamyślenia wyrwał mnie tupot czyichś stóp. Kroki były szybkie i pewne. „Lux”- olśniło mnie i jak najprędzej wywołałem wymuszony uśmiech. Gdy dziewczynka stała już obok mnie, bez namysłu wziąłem ją na swoje kolana. „Była taka malutka, bezbronna.”
-Co jest Luxie?- powiedziałem jak najmilszym tonem, jaki mogłem z siebie wydusić. Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie promiennie, pokazując mi swoje ząbki.
-Tak, masz takie piękne ząbki!- powiedziałem odwzajemniając uśmiech. „To dziecko, wyluzuj”
Lux nie odpowiedziała tylko zeszła z moich kolan i usiadła na dywanie zajmując się w ogóle czymś innym. „Dzieci.”
Nie mogłem już trzymać tego w sobie. Nie umiałem, po prostu nie umiałem. Chciałbym z kimś porozmawiać, zaufać, poprosić o radę. W domu nie było żywego ducha, tylko ja i Lux. Uczucia nie dawały mi spokoju. Moje serce prowadzi walkę z rozumem. Każdy myśli inaczej, a ja nie umiem zdecydować. Miałem kwarantannę uczuć,  nad którymi nie umiałem zapanować. „Tylko dlaczego?”  Myślałem, że z czasem wszystko wróci do normy, ale myliłem się. Kocham Ją i kochać będę. Na zawsze. „Ale czy bez odwzajemnienia?„

-To co Luxie, porozmawiamy?- powiedziałem do dziewczynki, nawet nie spodziewając się odpowiedzi.
„Przecież ona nie potrafi mówić, Horan!”- powiedziałem sam do sibie, uświadamiając sobie jednocześnie, że ostatnio nic co wydobywa się z moich ust jest pozbawione jakiegokolwiek sensu.
„Wyduś to z siebie i przestań się wreszcie oszukiwać. Przestań się łudzić, że to tylko tymczasowe zauroczenie”
Usiadłem przed Lux i trzymałem ją za te małe rączki, którymi codziennie odkrywa ten wielki świat. „Tą otchłań”
-Wiesz Lux? Ja… Wujek Niall się zakochał- wydusiłem to z siebie, czując jakąś ulgę, która oblała moje serce. „Nareszcie”
Dziewczynka nie okazywała wielkiego zainteresowania, lecz po mojej minie, zorientowała się, że jestem smutny i mnie przytuliła. „Jak ja kocham te dziecko.”
Było mi lepiej, naprawdę lepiej. Lux i tak nie wiedziała o czym mówiłem, ale to, że mogłem o tym komuś powiedzieć, uspokajało mnie. Dlaczego? Może dlatego, że wiem, że nie jestem w tym sam. „Chociaż może jestem?”- spojrzałem w stronę Lux. „Nie, nie jestem”

(Mia)
Nie byłam pewna czy chłopcy są w domu, ale zawsze warto było spróbować.  Sama nie wiedziałam dlaczego moje nogi zaprowadziły mnie pod apartament chłopców. „no dobra, nie oszukujmy się, chcę sprawdzić Harre’ego, czy siedzi grzecznie w domku. Sam.”
„Nie ufam mu i szczerze każdy dzień przynosi mi coraz więcej wątpliwości.”
„Gdzie ja mam klusze?”- mówiłam sama do siebie, nerwowo szukając kluczy w torebce.
Gdy już udało mi się znaleźć poszukiwany przedmiot, niepewnie przekroczyłam progi apartamentu. Było cicho i pusto. Jednak coś kazało mi nie wychodzić. Zdjęłam buty i zaczęłam poszukiwania One Direction.
Wiedziałam, ze nie znajdę tam Harr’ego i tego najbardziej się obawiałam.
„Kobieca intuicja.”
-Harry, skarbie, jesteś?- powiedziałam nieco głośniej, oczekując odpowiedzi. Automatycznie zapaliła mi się „czerwona lampka”. „Gdzie on jest? Czy on… czy on znowu?”- te pytanie opanowało mój umysł o najwidoczniej nie chciało odpuścić. „Dlaczego? Dlaczego ja się tym martwię?”- zadałam sobie retoryczne pytanie. „Nie ufam mu, nie odbuduje moje zachowania przez jedno ‘przepraszam’”  „Nie tym razem” „Chociaż nie wiem czy w naszym związku istnieje takie coś jak zaufanie i szczerość. Z dnia na dzień tracę tą cząstkę Nas, która kiedyś powiększała się .Nie spędzamy wiele czasu. Nasze spotkanie nie są takie jak dawniej. Gdyby miał trasę, wydawałoby mi się to całkiem normalne, ale nie teraz, nie w tym czasie. Boję się, że to co było kiedyś już nigdy nie wróci. Wiem, że czasami za dużo od niego wymagam, ale do jasnej cholery, to on ma teraz przejąć pałeczkę. Nie sądzę, że od razu ma być tak jak wcześniej, ale mógłby przynajmniej zadzwonić, napisać. Cokolwiek.  Dlaczego, kurwa, dlaczego?”
Weszłam cichutko po schodach, kierując się do pokoju Niall’a. „Dlaczego właściwie do niego? Coś mnie do niego ciągnie.”
Stałam przed drzwiami, jednak nie zdecydowałam się wejść. Już chciałam sobie zadać pytanie pod postacią słowa ‘dlaczego’, lecz powstrzymałam się od tego. Gdy usłyszałam słowa Horana, momentalnie spociły mi się ręce, a serce oblało niepewnością.
-Lux, wiesz jakie życie jest ciężkie? Jak mi jest ciężko? Chciałbym od tego uciec. Tak, wiem, tchórzę. Ale ja już nie potrafię z tym żyć, rozumiesz? To mnie przytłacza, dołuje. Codziennie. Co ja mam zrobić?- powiedział zrezygnowany, kierując się w stronę drzwi.
Bez zastanowienia weszłam do pokoju, napotykając na ścieżce Niall’a. „Na ścieżce życia?”
(Niall)
Rozmawiałem z dziewczynką, co z minuty na minutę odciążało moje serce. „Moje nieznośne serce”
„Serce nie sługa”
Nie zniechęcał mnie fakt, że Lux, w ogóle nie interesowała się moim zażaleniami. „Czemu mnie to nie dziwi?”
„Chyba się przyzwyczaiłem, że każdy ma mnie w dupie.”
Wstałem z dywanu, odkładając lalki na swoje miejsce. Wziąłem dziewczynkę na ręce i postanowiłem, że krótki spacer nam nie zaszkodzi. „Potrzebny nam jest tylko dobry kamuflaż”- przemknęło mi przez myśl.
Nagle w drzwiach, stanęła Ona. Tak, dziewczyna, która namieszała mi w głowie i chyba już nigdy nie przestanie. „Mia” Serce zaczęło mi bić szybciej. Czoło oblało mi się zimnym potem. Oddech stał się szybki i płytki. Zacisnęłam ręce, aż palce mi zbielały. Po plecach przeszedł mi dreszcz podniecenia. „No kurwa dlaczego?! Dlaczego?”
Jedyne co umiałem wydusić to marne słowa przywitania. Dziewczyna zmierzyła mnie od góry do dołu i ze szczerym uśmiechem odpowiedziała mi. Następnie wzięła ode mnie dziecko i zaczęła z nią „rozmawiać”. Bacznie się jej przyglądałem i zrobiło mi się… gorąco. „Zimny prysznic, zimny prysznic!”
W najmniej spodziewanym momencie, popatrzyła na mnie tymi piwnymi oczami, nie zwracając już uwagi na Lux.
-Powiedz mi- powiedziała, nerwowo odgarniając kosmyk swych bursztynowych włosów za ucho. –wiem, że coś się dzieje.
Jak ona mnie wspaniale rozumie. Wyjdź za mnie, nawet dzisiaj.”
Spuściłem głowę, bezsensownie wpatrując się w swoje białe skarpetki. Dziewczyna zauważając to, wróciła do poprzedniej czynności.
-No, powiedz Lux. Powiedz cioci, co jest wujkowi? Wiem, że wiesz- powiedziała z uśmiechem, robiąc z dziewczynką „eskimoski pocałunek”.
Dziewczynka chwilę myślała i podrapała się po główce. Patrzyła to raz na Mię, raz na mnie.
-„Zaciochał się.”- powiedziała.
Zanim trafił do mnie sens tych słów, minęło przynajmniej kilkadziesiąt sekund. „Co, co, co?! Przecież Lux nie umie mówić! Dlaczego akurat teraz?”  Mój mózg nie umiał wymyślić niczego innego, niż odbicie od tematu.
-Lux, ty mówisz!- powiedziałem do dziewczynki, która pokazywała swój szereg ząbków. Spojrzałem nieco w górę i ujrzałem jej roześmianą twarz. „Tak, śmiała się.” Automatycznie moją twarz oblał rumieniec. Wielki rumieniec. Nidy nie czułem się bardziej skrępowany.
-Jakaś ty pomocna, Lux- powiedziała ze śmiechem Mia, jednocześnie całując ją w czółko. „Boże, zostań matką moich dzieci!”
„Co ty wygadujesz, Horan?!”
Dziewczyna bawiła się tą informacją, nie traktując jej na poważnie. No bo kto do cholery by ją tak traktował?!
Nagle do pokoju wszedł Tom, tato Lux. Uśmiechnął się na przywitanie i powiedział:
-Dzięki, że się nią zająłeś, stary- to powiedziawszy wziął dziecko ze rąk Mii i zniknął za drzwiami. „W tej wielkiej otchłani”
-No to teraz jesteśmy sam na sam, więc mi wszystko opowiesz, dobrze kochanie?
„Tak, nareszcie mogę sobie na cienie popatrzeć, na twoją śliczną twarz, na twoje „wnętrze”, które idealnie współgra z moim. A po tej magicznej chwili, kiedy podziwiam Ciebie, uświadamiam sobie, że nigdy nie będziesz moja. Że nigdy nie będę mógł cię objąć i wyszeptać do ucha: „jesteś moja”, nie będę mógł patrzeć jak uśmiechasz się na mój widok, nie będę mógł mieć po prostu ciebie! Super, kurwa, normalnie wspaniale!”
„Czy ona powiedziała do mnie: kochanie?!”
„Oddychaj”
„Jedyne co sobie uświadamiałem to, to że, robi mi się gorąco.”

(...)
Dziewczyna nie powstrzymywała śmiechu. Trzymała się kurczowo za brzuch, zbliżając się do mnie. „Boże, weź mnie stąd! Nie wytrzymam!”
Dziewczyna położyła mi dłoń na ramieniu. „Gorąco, gorąco, gorąco!”
-Chodź, porozmawiamy- powiedziała, biorąc mnie pod ramię i nie dając możliwości ucieczki. „Chociaż tak bardzo bym chciał. Co ja mam jej powiedzieć?!” „Umrę stary, biedny i samotny”- pomyślałem idąc za dziewczyną.
Wszechobecna cisza utrudniała mi podjęcie decyzji. Mam być tchórzem, który nigdy nie zdobędzie się na odwagę, czy walczyć o serce dziewczyny, którą tak bardzo kocham?
„Chyba wybieram odpowiedź numer dwa.”
„Nigdy nie bój się zrobić tego kroku, który da początek nowemu życiu, Horan.”- powtarzałem sobie.
„Tylko ja się kurczę bałem.”

(…)
-To powiesz mi o co chodzi? Naprawdę postaram się pomóc, tylko powiedz o co chodzi- powiedziała, czekając na odpowiedź, której nie dostawała. –Niall, zależy mi na tobie- powiedziała.”Co?! czy Ona to powiedziała?!” Nie zwracałem uwagi na jej dalsze słowa. Cały czas huczały mi te słowa „Niall, zależy mi na tobie”.Oddychaj, oddychaj”
-Jak na przyjacielu- usłyszałem niechciane zakończenie takiego pięknego początku. „Kocham cię i to chodzi.”- powiedziałem do siebie w myślach, zastanawiając się nad reakcją dziewczyny.
„Myśl, myśl, myśl!”
Ufałem jej jak nikomu innemu. To jest taka osoba, która jest twoją deską ratunkową, podczas powodzi uczuć. A teraz pragnęłam niczego innego niż suszy, która pozwoli moim uczuciom wyparować. Tylko ja nie mogę jej tego powiedzieć, choć to jest jedyne co pragnę. O czym marzę i myślę. Przy niej czułem się jak w siódmym niebie, jak zwykły chłopak, który korzysta z życia.
„Jesteś kimś więcej niż wyborami, które podejmuję, sumą przeszłych błędów, problemami, które stwarzam.”
Dziewczyna przybliżyła się do mnie, objęła mnie ramieniem i położyła głowę na ramieniu. „To tylko przyjacielski gest”- powtarzałem sobie bolesną prawdę.
Popatrzyłem na lodówkę, na której wisiało nasze zdjęcie. Z czasów, kiedy Mia i Harry byli pokłóceni. Wstydzę się, że tak uważam, ale to był najlepszy okres mojego życia. „Beztroskie godziny spędzane z kobietą mojego życia”
I nagle zobaczyłem tosty. „Tak, tosty” Spadły mi one jak grom z jasnego nieba. „Dziękuję.”
-Paul każe mi przejść na dietę- wypaliłem, choć wiedziałem, że dziewczyna tego nie łyknie, jest za bystra. „Kocham ją”
Moje uszy znowu usłyszały jej anielski śmiech, który powoduje dreszcze na moim ciele. Jej śmiech jest zawsze zaraźliwy i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Śmialiśmy się razem, zapominając o Bożym świecie.
Kocham te chwile, chwile z tobą, Mia.”- powiedziałem szeptem, w jej stronę.
-Rozbrajasz mnie, Niall- powiedziała nadal się śmiejąc. –a teraz chodź na spacer i opowiesz mi o tej szczęściarze.
Czułem jakąś drzazgę wbijającą mi się w serce. Powoli łzy, jedna za drugą zaczęły mi spływać po nie najstarszym policzku. Drzazga i łza szczęścia.”
„Tej szczęściarze? Horan! Wdech, wydech” „Czy ona to naprawdę powiedziała? Boże, dziękuję!”
Już zbliżając się do wyjścia, dziewczyna zatrzymała się i powiedziała z poważną miną:
-Dobrze, że przynajmniej ty jeszcze zostałeś na ziemi. Proszę nie zmieniaj się. Na szczęście nie dałeś się porwać temu światu. „Tej otchłani.”
Zamurowało mnie, kompletnie mnie zamurowało.
Nadajemy na tej samej fali.”
„Czy czegoś nam jeszcze potrzeba?!”
-„Jesteś taka piękna.”- pomyślałem.
Twarz promieniała mi z zachwytu. „Wreszcie umiem to powiedzieć.”
I nagle wybuchła śmiechem, tak jakby słyszała co przed chwilą do niej powiedziałem.
Wzdycham nieznacznie. Nigdy nie brała sobie moich komplementów na poważnie. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?”
Nie jestem pewien czy wiesz o co mi chodzi, gdy mówię, że jesteś piękna. Chyba się gubię. Zostaw na później wszystko, o czym mówiłaś przed chwilą. Tylko patrz i swym bursztynowym spojrzeniem, wyznawaj mi miłość.
Miłość wystarczyła sama sobie. Gdy zawładnęła moim sercem, skupiła w sobie wszystkie inne uczucia. Serce, które kocha i nie myśli o niczym innym.
Dwa nowo narodzone serca, wyszły za próg drzwi, znajdując się już po drugiej stronie. Po stronie otchłani. Nawet nie wiedząc, że ich serca nieświadomie się przyciągają.”
„Nieziemską siłą.”



Cześć!! Przepraszam za tak długą nieobecność. Wybaczycie mi?
Rozdział mi się nie podoba, ale oceńcie go sami. 
Niall i Harry? Kurczę, mam dylemat. Pomożecie?
Miłego czytania!
Obiecuję, że nadrobię zaległe komentarze i jeszcze raz przepraszam,