30 sierpnia, 2012

Nieujawniony związek...


Myślałam, że zaraz zwariuję. Kolana mi się ugięły. Odruchowo złapałam się za głowę i usiadłam na jednym z krzeseł, stojących w korytarzu. Moje myśli rozsadzały mi głowę. Prowadziły nigdy nie kończące się wycieczki. A jeżeli on jej coś zrobił? To wszystko przeze mnie. Boję się o nią. Wszystko zawaliłam.
-Ej, słuchaj… Jeżeli nie przyszła do pracy, to może jej coś wypadło czy coś. Nie dramatyzuj. Zaraz się znajdzie!- powiedział Niall, jedzący rogala.
Chłopak miał rację. To, że nie przyszła do pracy nie znaczy, że coś jej się stało. Chociaż pewna część mnie uważała inaczej. Zupełnie inaczej. Więc zaufałam intuicji i postanowiłam jej poszukać.
Louis, Zayn, Niall i Liam udali się w przeciwną stronę. Zostałam sama z moim chłopakiem. Byłam pogrążona w swoich własnych myślach.
-Misiu… nie przejmuj się znajdziemy ją na pewno. Obiecuję ci. – powiedział, zbliżając się do mnie. Przylegał do mnie swoim umięśnionym ciałem.
-Mam taką nadzieję… - powiedziałam zrezygnowana.
Chłopak popatrzył czule w moje oczy i zbliżał swoją twarz do mojej. W końcu zamknął swoje niesamowite oczy i obdarzył mnie również niesamowitymi pocałunkami.  Byłam tak zmartwiona, że dopiero  po chwili doszedł do mnie żar uczucia Hazzy, którym mnie darzył. Musiałam się ocknąć i przestać się aż tak tym przejmować. Złapałam go za podbródek i przyciągnęłam go jeszcze bardziej do siebie. Rozchyliłam usta, by móc rozkoszować się jego zachłannym językiem. Prowadziliśmy istną wojnę. Chłopak oczywiście miał przewagę. Wodził po moim karku i plecach. W końcu złapał mnie za uda i jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. Czułam się tak cudownie… wplotłam ręce w jego loki i burzyłam mu fryzurę. Język chłopaka, zwiedził już wszystkie zakamarki mojej jamy ustnej. W tej chwili stanowiliśmy jedność. Czułam, że oczekuje ode mnie więcej niż mogłam mu wtedy dać. Kontem oka zauważyłam jak Irlandczyk, przygląda nam się z daleka. Poczułam się skrępowana jego obecnością przy tym co właśnie robiliśmy. Można było zauważyć dominujący smutek na jego twarzy. Już drugi raz. Odsunęłam się niechętnie od Harre’ go. Widać było, że nie jest tym specjalnie zachwycony. Gdy Niall zauważył, że już się nie całujemy, spytał:
-Idziemy, czy wy…?- spytał oschle. Tak jakby coś od dłuższego czasu gnębiło. I znowu te uczucie.
-Jasne, już idziemy.- odpowiedziałam. Złapałam chłopaka za rękę i udaliśmy się w kierunku drzwi.


Byliśmy właśnie na jednej z londyńskiej ulic. Rozglądałam się we wszystkie strony. Odwiedzałam jej ulubione galerie, sklepy i kawiarnie. Nie zwracałam uwagi na nikogo innego poza Gem. Czułam się winna. Cholernie winna.
Gdy miałam już wejść do kolejnego sklepu, odwróciłam się za siebie.
-Ej chłopaki, a może ona…- nie dokończyłam. Zamurowało mnie. Byłam sama. Nikogo nie było. Żadnego z nich. Złapałam się za głowę. Byłam już zmęczona tą cholerną sytuacją. Gdzie oni mogą być?
Po długich próbach odnalezienia chłopaków, usiadłam zrezygnowana na ławce. Jednak te życie, które tu chciałam zacząć, nie jest takie proste. Z moich myśli wyrwały mnie krzyki dziewczyn. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że biegną w moim kierunku. Po bluzach, transparentach i śpiewanej piosence, poznałam Directionerki. Każda zrobiła sobie ze mną zdjęcia. Nie wiedziałam dlaczego. Może mnie z kimś pomyliły? Przecież na razie nikt oprócz chłopaków nie wiedział o mnie i o Harrym… o co tu chodzi??

Cześć!! Sorry że tak późno ale nie miałam weny. Nie wiem czy rozdział udany…
Wy zdecydujcie, komentującJ
Widzę że coś mało komentarzy…
Dawajcie dziewczyny… zróbcie to dla mnie. Może pobijemy 17???

23 sierpnia, 2012

Gemma


Na skrzynce była przylepiona karteczka. Bez zastanowienia drżącymi rękoma wzięłam ją i zaczęłam czytać.
Tęsknię za Tobą, misiu.
 Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa.  Kolana i ręce nie przestawały mi drżeć jak oszalałe. Cały czas chodziło mi to po głowie: Tęsknię za Tobą, misiu. Tak w kółko i w kółko. W co on ze mną gra, do jasnej cholery? Czy on myśli, że mogę być mu podporządkowana?  
Harry objął mnie od tyłu i lekko pocałował moją szyję. Bez zastanowienia obróciłam się w stronę stojących chłopaków. Oczy napełniały mi się łzami, a mój mózg układał czarne scenariusze. To był koniec. Wielkie zakończenie mojego nędznego żywota. Sama jestem bezsilna.
-Słuchaj, nie damy cię mu skrzywdzić.- powiedział Louis.
-Pewnie, przecież wiesz, że ZAWSZE możesz na nas liczyć.- wtrącił się Zayn.
-No. Jeżeli chłopak cię dotknie, to będzie miał papryczki chilli w oczach. No widzicie? A wy mi mówicie, że jedzenie nie rozwiązuje problemów.- zażartował Niall.
Ten chłopak jest pełen pozytywnej energii. Nawet w takich obrzydliwych sytuacjach. Zawsze ma jakieś żarty w zanadrzu, ale jak chcesz z nim poważnie porozmawiać, to od razu staje się poważny. Kocham go, ale tak po przyjacielsku.
Momentalnie się uśmiechnęłam i wszyscy się przytuliliśmy. Chociaż wiem, że to nie załatwi sprawy. Nie mogę wszędzie chodzić z nimi. A James potrafi być niebezpieczny. Naprawdę.
W sumie to on mi pomógł wyjść z cienia w mojej dawnej szkole. On mnie wspierał. Był moim przyjacielem. Takim prawdziwym. Przy nim czułam się normalnie. Zdejmowałam maskę, którą zawsze nosiłam. No i pewnego dnia stało się. Chłopak wyznał mi swoje uczucia. Zdałam sobie wtedy sprawę, że miłość jest jak cień. Gdy ją gonisz, ucieka przed tobą. A ty uciekasz to ona cię goni. Przyjaźń między dziewczyną, a chłopakiem jest możliwa, ale bardzo trudna. Zawsze kończy się tak samo. A ja mu nie potrafiłam odmówić. Wtedy w jego oczach było tyle nadziei, której nie chciałam zniszczyć. Boże, ale wtedy byłam głupia. Byłam z nim, żeby znowu nie stać się szarą myszką. Byłam z nim przez długi czas. Widać było, że James darzył mnie uczuciem. Tylko szkoda, że tego nie odwzajemniałam. Nawet dobrze grałam. Nie miałam siły stawić się mu. Powiedzieć, że go kocham, ale jak najlepszego przyjaciela. Nie jako partnera. Nie miałam siły stawić oporu jego fantastycznym pocałunkom. To było zbyt trudne. Powoli zamykałam się w sobie. Dopóki nie poznałam Gemmy. Ona mi pokazała, że trzeba walczyć. Trzeba wierzyć. Nie można robić nic na siłę. Zrozumiałam, że muszę to zakończyć. Im szybciej tym lepiej. No i tak zrobiłam to. Tylko, że on tego nie mógł przyjąć do wiadomości. Chodził za mną, pisał, dzwonił. Już nie mogłam się doczekać kiedy wyjadę. Nie zdawałam sobie sprawy, że jego smutek przerodził się w ogromną nienawiść. Wtedy się nad tym nie zastanawiałam. Dużo spędzałam czasu z Gem, która…
-O mój boże Gemma.-krzyknęłam, wyrywając się z moich przemyśleń.
Wszyscy popatrzyli się na mnie pytająco. Nie mogłam pozbierać myśli. Czemu ja jej tak pozwoliłam iść. Boże jaka ja byłam głupia.
-James… - wyszeptałam.
-Co James?- krzyknął przerażony Liam.
-Czy on… czy on mógł coś jej zrobić?- kontynuował.

Wszyscy bez zastanowienia wybiegli z apartamentu i Liam od razu zadzwonił do Gemmy, która nie odbierała. Widać było, że naprawdę się przejął. Niall szybko zadzwonił po taksówkę.
-Boże, a to wszystko przeze mnie.- powiedziałam przez łzy, odgarniając włosy z twarzy.
-Nie mów tak!- powiedzieli chórem.
Oni naprawdę byli wspaniali, ale i tak trzymałam się mojego zdania. Wiedziałam, że gdyby nie moja głupota, to wszystko byłoby ok.
Wtuliłam się w Harre’go. Jego zapach zawsze mnie uspokajał. Przede mną stał Niall i dziwnie się nam przypatrywał. Tak jak by… hmm. W jego oczach było można dostrzec smutek.
Nie odrywając się od chłopka, spytałam:
-Ej Niall, co jest?
Chłopak się chwilę zastanawiał. Tak jakby chciał dobrać odpowiednie słowa, lecz później wybrał chyba inną odpowiedź, niż zamierzał.
-Jestem po prostu głodny.
Chwilę jeszcze czekaliśmy i rozmawialiśmy o Jamesie. Opowiedziałam im całą historię. No i w końcu przyjechała taksówka i udaliśmy się do studia MTV.
(15 minut później)
Właśnie staliśmy przed gabinetem dyrektora budynku. Harry lekko zapukał i po długim oczekiwanym proszę, wszedł. My staliśmy zdenerwowani pod drzwiami. Wszyscy się bali. A szczególnie ja. To wszystko przeze mnie. Myślałam, że zaraz wybuchnę płaczem.
Wreszcie Harry wyszedł. Lecz nie miał wesołej miny. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Dyrektor mówi, że dzisiaj nie przyszła do pracy.- powiedział.


No i jak?? Podoba się?? Mam nadzieję że tak.
Czytasz=komentujesz.
Można to zrobic anonimowo, więc klawiatura w ruch. To tylko 1 minuta, a ja jestem w 7 niebie. PROSZEEEEEE!!!
PiszcieJ

20 sierpnia, 2012

To chyba klątwa...


Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Wiedziałam, że James potrafi być niebezpieczny. Zdałam sobie sprawę do czego jest zdolny. Harry stał ze mną w długim korytarzu. Reszta zespołu była już w salonie. Musiałam oprzeć się ręką o ścianę. Chłopak szybko do mnie podbiegł.
-Co jest?- zapytał.
Gdy już mu wszystko opowiedziałam, też zrobił zmartwioną minę i kazał przeczytać sms’a, o którym kompletnie zapomniałam.
Ależ ten Londyn jest piękny, nieprawdaż Mia? Już na Ciebie czekam.

                                                                             James
Kolana mi się ugięły. Zsunęłam się na podłogę. Ukryłam twarz w dłoniach. Nawet nie zauważyłam, że Harry klęczy obok mnie. Wziął mnie za rękę i pomógł wstać. Przytulił mnie. Właśnie tego potrzebowałam. Tych ramion, w których zawsze czułam się bezpiecznie. Tych dłoni, które rozpalały moje ciało. Tego głosu, który zachęcał mnie do pokonywania dalszych przeszkód.
-Nie martw się. Przy mnie jesteś bezpieczna.- wyszeptał.
Nagle wybuchłam wielkim płaczem, jak małe dziecko. Dlaczego? Dlatego, że nie mogłam sobie wybaczyć, że związałam się z Jamesem. Po co? Czy byłam taka naiwna? Nie wiem. Teraz nie mogłam sobie tego wytłumaczyć. Byłam wtedy taka głupia. Tak naprawdę nigdy go nie kochałam. Zmieniłam się. Zmieniłam się przez osoby trzecie, które nie akceptują Ciebie i twojej prawdziwej twarzy. Cały czas chowałam się pod trzywarstwową maską. Ściągałam ją, bo była o wiele za ciężka. Warstwa po warstwie. A teraz? Teraz mogłam ją zdjąć. Pokazać prawdziwe oblicze. Jednak on znowu na mnie napiera. Przez niego znowu będę musiała ją nosić. A tego nie wytrzymam.


Cały zespół siedział w ciszy w salonie. Każdy się bił z myślami. Wreszcie uświadomiłam sobie, że nic nie da się zrobić. Pośpiesznie wstałam i bez słowa udałam się w stronę wyjścia.
-Nie puszczę cię samej- krzyknął Harry.
 Stałam nieruchomo, czekając na dalsze słowa chłopaka. Po chwili ciszy dodał:
-Nawet nie myśl, że się stąd ruszysz beze mnie.
-Ale ja… nie wiem co robić kompletnie nie wiem.- wykrztusiłam przez łzy.
Chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
-Przy mnie jesteś bezpieczna. A teraz choć. Pójdziemy pod twoje mieszkanie i jeżeli on tam będzie to jutro nie pozna się w lustrze.
Jeszcze trochę się wahałam, ale jednak postanowiłam stawić czoło temu dupkowi. Wszyscy się ubrali i wyszli na piękne ulice miasta. Chmury zasłaniały słońce. Wyglądało jak by miało zaraz padać. Czyli pogoda jak na co dzień.
Gemma i Harry kurczowo trzymali moje dłonie. Ciepło ich uścisku rozprowadzało mi się po całym ciele. Przyjaciółka po dłuższej chwili niestety musiała nas opuścić, bo właśnie zaczynała za 15 minut pracę.
No i jak się spodziewałam nagle zaczęło padać. Chłopcy szybko zamówili taksówkę i wytrwale czekaliśmy na pojazd.
Gdy tak stałam na dworze, moknąc, zapomniałam o całym bożym świecie. Dlaczego? Bo byłam wtulona w najbardziej kochanego chłopaka świata. Staliśmy w objęciach, gdy nagle chłopak ujął moją twarz w dłonie.
-Ej misiaczku. Wszystko będzie dobrze!
-Obiecujesz?- wyszeptałam.
-Obiecuję.
Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Jego Warki. Jego usta. Jego dotyk. To wszystko było niesamowite. Wodził swymi dłońmi po moich plecach. Wszystko było jak z bajki. Wtedy sobie uświadomiłam, że przy nim naprawdę nic mi nie grozi. I nie mogę bać się Jamesa. Muszę stawić mu czoło. Nie jestem mu podporządkowana. Z pocałunku wyrwał nas klakson długo oczekiwanej taksówki. Harry objął mnie ramieniem i wsiedliśmy do taksówki. Wszyscy darzyli mnie ciepłymi uśmiechami. Po chwili byliśmy przed moim apartamentem. Już miałam otwierać drzwi wejściowe, gdy nagle zauważyłam kartkę przyczepioną do mojej skrzynki pocztowej. Tak to było od niego. Właśnie od niego. I tego najbardziej się obawiałam.

No i jak? Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu.
I jak wam się podoba??
Mam nadzieję, że wg to ktoś czytaJ
Piszcie swoje opinie, komentując!
Dziękuję, za tak LICZNE komentarze. Jesteście najlepsi!!
Pozdrawiam!

16 sierpnia, 2012

Zapomniałam o nim...


Promienie słoneczne, przedzierające się przez okna wybudziły mnie z twardego snu. Odruchowo chciałam zobaczyć która godzina, lecz ogromny ból w skroniach mi na to nie pozwalał. Nawet nie zauważyłam, że jestem wtulona w Harre’go. Spaliśmy razem na kanapie. Moja głowa opierała się o nagi tors chłopaka. Chciałam wstać i iść do łazienki się ogarnąć, ale silny ból dawał się we znaki. Długo myślałam i próbowałam sobie przypomnieć zdarzenia z ostatniej nocy, lecz wszystko na marne. Pamiętałam tylko początek imprezy, czyli pierwsze 30 minut.
W końcu usłyszałam długi oddech Loczka, który mówił, że już zamierza wstać.
-Cześć!- powiedział całując mnie w czoło. Patrzył na mnie tymi zielonymi oczami anioła. Popatrzyłam się mu w oczy i nie mogłam się oderwać.
-Czy ty…- zaczęłam nieśmiało.- Czy ty pamiętasz coś z zeszłej nocy?
Harry spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Jego oczy przepełniały rozczarowanie i smutek.
-Naprawdę nic nie pamiętasz?
Ja mu odparłam przeczącym ruchem głowy i z trudem wstałam z kanapy. Harry poszedł w moje ślady.
-Hmmm… No to długo tu opowiadać.
-Mamy czas!
-No to tak. Wszyscy świetnie się bawili. Louis z Eleanor. Zayn i Perrie. Gemma i Liam. Niall i jedzenie. No i… Ja i ty- uśmiechnął się.
-A czy… No słuchaj tylko się ze mnie nie śmiej ale… Muszę cię o to zapytać. Czy miedzy nami wczoraj do czegoś doszło?
Harry uśmiechnął się i wystawił swoje śnieżno- białe zęby. Lekko mnie do siebie przyciągnął i powiedział:
-No wiesz… Całowaliśmy się w basenie- powiedział. – Nawet mogę ci pokazać jak… Zademonstrować ci??
-Oczywiście- zaśmiałam się.
Nasze usta zamknęły się w długim, namiętnym pocałunku. No i powoli sobie wszystko zaczęłam przypominać. Kiedy się rozłączyliśmy, Harry zapytał:
-Teraz pamiętasz?- i znowu przyciągnął mnie do siebie.
Całowaliśmy się już ponad 5 minut. Zostaliśmy zmuszeni rozłączyć się, kiedy usłyszeliśmy głos Gemmy.
-Hej gołąbeczki!- na co wszyscy wybuchliśmy wielkim śmiechem i zbudziliśmy wszystkich dookoła.
Wzięłam się za robienie gofrów i wszyscy razem śmialiśmy się jedząc śniadanie. Cały czas ukradkiem zerkałam na przyjaciółkę i zauważyłam te niepewne spojrzenia między nią a Liam’em. Chyba coś między nim jest. No ale teraz nie będę wnikać w szczegóły. Gem obiecała mi, że mi wszystko opowie, jeżeli ja zrobię to samo. Więc zapowiada się nieprzespana noc.
Po śniadaniu Gemma wyznała chłopcom, że zawsze marzyła aby One Direction zaśpiewali dla niej osobiście. Liam tylko do niej mrugnął, popatrzył znacząco na przyjaciół i powiedział:
-Daj nam minutkę.
Wreszcie w progach drzwi stanęło pięciu chłopaków. Mieli na sobie tylko bokserki, a bluzki na lewą stronę. To był naprawdę niezły widok. W ręce trzymali miotły, które zapewne miały im służyć za mikrofony. Chłopcy zaczęli śpiewać. Liam swoje solówki kierował do Gem. Cieszyłam się z tego powodu. Ona dawno nie miała prawdziwego chłopaka, który kochał ją taką jaka jest, a nie kasę jej rodziców.
Uświadomiłam sobie, że ich muzyka nie jest taka zła. Teraz trochę głupio mi było, że była ich napaloną antyfanką.
Wreszcie dobiegł czas na solówkę Hazzy. Siedziałam skulona na fotelu i czekałam na ruch chłopaka. Powoli zaczął się zbliżać w moją stronę, lekko wziął mnie za jedną rękę i trzymał ją kurczowo. Patrzył mi prosto w oczy. Cały czas brzmiało mi w uszach: Baby You light up my Word like nobody else. Byłam w siódmym niebie. Poczułam wzrok wszystkich na sobie. Kiedy Harry skończył śpiewać ujął moją twarz w dłonie. Ja mu się kompletnie oddałam. Lekko musnął moje wargi. Przez mój brzuch przeszło stado motyli. Później wszyscy zaczęli bić brawa i tańczyć. Z chęcią się przyłączyliśmy. Cały czas czułam wzrok Harre’go na sobie. Po chwili Louis dodał:
-Stary ty mnie właśnie zdradziłeś!- zaśmiał się.
Przez cały czas się dobrze bawiliśmy i kompletnie straciliśmy rachubę czasu.
-Słuchajcie już jest po 19, a ja jutro mam pracę i muszę już lecieć- powiedziałam po czym wszystkim przytuliłam na pożegnanie. Wzięłam swoją torbę i już miałam wychodzić, kiedy poczułam wibrację w mojej kieszeni.
To był sms od Jamesa. Mój świat przewrócił się teraz o 180 stopni.


No i jestJ. Dziękuję za tak liczne komentarze!! Jesteście najlepsze!! Kocham was i proszę… komentujcie. Pozdrawiam Was Dzióbki




14 sierpnia, 2012

Życzenie spełnione


Niall podał nam rękę i zaprosił do środka. Kiedy już miałam się udać do salonu, skąd dobiegała głośna muzyka, Gemma zatrzymałam mnie, łapiąc za rękę.
-Mia, ja nie dam rady. Lepiej kiedy wrócę do domu.
-Coś ty! Całe życie marzyłaś, żeby tylko ich dotknąć, a teraz kiedy jesteś na ich imprezie to się poddajesz? Nie taką ciebie znam!
Gemma cichym pomrukiem przyznała mi rację.
Wolnym krokiem udałyśmy się do salonu. Kiedy stanęłyśmy w drzwiach, wszyscy popatrzyli się na nas. Przywitaliśmy się i przedstawiłam im  Gemmę. Gdy pierwszy z nich Liam, przytulił na przywitanie Gem, zaczęła się śmiać pod nosem, a w jej oczach można było zauważyć nieograniczoną, płonącą radość. Kiedy wszyscy poszli do kuchni przynosić przystawki, Harry podszedł do mnie, złapał za obie ręce i powiedział:
-Jesteś mi coś winna, misiu!- powiedział, podkreślając ostatnie słowo.
Ja się cicho zaśmiałam i za razem rzuciłam mu pytające spojrzenie. Po chwili sobie wszystko przypomniałam i bez zastanowienia pocałowałam go w policzek. To było niesamowite. Jego skóra była tak miękka. Miał taki specyficzny zapach, który zwalał mnie z nóg.
-I co może być, misiu- spytałam i pospiesznym krokiem udałam się do kuchni.
Zrobiłam kilka moich dań specjalnych. Wszyscy się nimi delektowali i prosili o więcej. W końcu Zayn puścił muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Nawet Gem się rozluźniła. Cały czas namiętnie rozmawiała z Liamem, śmiejąc się do upadłego. Naprawdę dobrze się bawiła, jak każdy zresztą. Nawet nie zauważyłam jak przyszły Eleanor i Perrie. Szybko się zapoznałyśmy i od razu przypadłyśmy sobie do gustu. Nie były takie, jak opisywały je te wszystkie tabloidy.
Alkohol szumiał mi w głowie. Nagle zrobiło mi się trochę słabo, więc postanowiłam wyjść na taras. Chciałam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Przypomniałam sobie też, że dzisiaj jest noc spadających gwiazd, więc nie chciałam zmarnować okazji.
Usiadłam na leżaku i przyglądałam się niebu. Nawet nie poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Momentalnie się odwróciłam i ujrzałam Harre’go. Nic nie powiedziałam tylko wstałam i usiadłam na brzegu basen razem z chłopakiem. On czule objął mnie ramieniem. I wspólnie wypatrywaliśmy spadających meteorytów. I w jednej chwili równocześnie zaważyliśmy jednego.
-Jakie jest twoje życzenie?- spytałam.
-Hmmm… Chcę, żebyś była zawsze obok mnie.- powiedział i spojrzał mi prosto w oczy. Nasze usta były niebezpiecznie blisko. I Nagle zamknęły się w krótkim, lecz czułym pocałunku. Gdy te siódme niebo się skończyło, niepewnie uśmiechnęłam się do Hazzy.
-Naprawdę jesteś wyjątkowa, Mia i…
-Oj dosyć tych sentymentalnych, przeżytych, czułych słówek. To co wracamy do reszty?
On wstał pierwszy, wziął mnie za rękę i… Przechytrzył mnie. Wrzucił mnie prosto do basenu. Gdy już wreszcie się wynurzyłam zrobiłam obrażoną minę i krzyknęłam:
-Masz przerąbane, Styles!
W jednej chwili pociągnęłam go za spodnie i sam wpadł z pluskiem do basenu. Pod wodą lekko mnie do siebie przyciągnął i gdy już się wynurzyliśmy, zarzuciłam mu ręce na szyję.
-To co powiesz mi co o mnie myślisz?- zapytał.
Ja mu odpowiedziałam długim, namiętnym pocałunkiem. Potrzebowałam tego. Jego rozpalonych, ciepłych warg. Masywnych dłoni, którymi obdarzał mnie niesamowitym dotykiem. Nie wiem czy alkohol tak na mnie działał, czy robiłam to bo… go po prostu kochałam. Ale myślę, że to drugie. Nasze usta zamknęły się w długim, namiętnym pocałunku. Wplotłam moje ręce w jego loki. Burzyłam mu ten nieskazitelny fryz. On swoimi dłońmi wodził po moich plecach. Zaplotłam swoje nogi wokół jego talii. Oddałam się cała mu. Delikatnie przejeżdżał językiem po moich zębach. Nasze języki prowadziły wojnę, napierając na siebie. Co chwile mocniej przyciągał mnie do siebie, zmniejszając bliskość naszych ciał. Wydawał z siebie ciche pomrukiwanie, które jeszcze bardziej motywowały mnie do kontynuacji naszego pocałunku. Jedną ręką błądziłam po jego włosach ,a drugą przyciągałam go do siebie. Z pocałunku wyrwał mnie krzyk Gemmy. Okazało się, że wszyscy nasz szukali. Szybko wyszliśmy z wody i nagle Harry powiedział:
-Uwielbiam twoje zmysłowe wargi!
Ja nic nie odpowiedziałam tylko mocno przytuliłam się do niego, chcąc mu powiedzieć to samo. Rozumieliśmy się bez słów.
Dalej impreza toczyła się tak samo, lecz po paru godzinach urwał mi się film.

No i jest! Komentujcie miśki J
PS. Liam wygrał w głosowaniu, więc z nim też coś postaram zrobić :P

12 sierpnia, 2012

Ankieta

Ja tylko tak na chwileczkę!
Proszę Was tylko o udział w najnowszej ankiecie, związanej z Gemmą. Chciałam się dowiedzieć kogo tam dla niej chcecie:)
pozdrowionka Misiaczki :)

Zapowiada się szałowa imprezka :)


Dzisiaj się strasznie wcześnie obudziłam. Nie mogłam zasnąć. Z nudów weszłam sobie na tt i fb. Przypomniałam sobie, że wczoraj zasnęłam czekając na wiadomość od Hazzy. Szybko wzięłam telefon i przeczytałam:
Uuuu misiu! Widzę, że przechodzimy na inne słownictwo^^. podoba mi się. U mnie wszystko gra, dzięki, że pytasz misiu... Ale już nie mogę się doczekać tej imprezy. Proszę bądźcie wcześniej, bo chcę Cię już zobaczyć. A więc... do zobaczenia!
                                                                                   Harry :*

Nic mu nie odpisałam, tylko pędem poleciałam do pokoju Gem. Oczywiście wiedziałam, że ryzykuję bo było dosyć wcześnie, ale co tam... Wpadłam do jej pokoju z wielkim piskiem i krzykiem. Zaczęłam skakać po jej łóżku i wrzeszczeć, żeby wstała. Kiedy wreszcie to nastąpiła wytłumaczyłam jej wszystko i pokazałam jej smsy. Ona jak oparzona wstała i zaczęła się cieszyć razem ze mną. 
-Dziewczyno, ty masz numer do Harre'go Stylesa. Ja nie mogę! 
Na co ja tylko przewróciłam oczami i udałam się do kuchni. Chciałam zrobić jakieś lekkie śniadanie. Aby był bardziej przyjemnie, włączyłam radio. Akurat leciało One thing. Ku mojemu WIELKIEMU zdziwieniu zaczęłam śpiewać, jak oszalała. I wtedy do kuchni wkroczyła Gem. Miała tak zaskoczoną minę, że nie wiem co... Po chwili zaczęła klaskać.
-Nie no dziewczyno, w końcu! Nie wiesz jak długo na to czekałam!- krzyknęła. 
Poranek spędziłyśmy śmiejąc się rozmawiając. Na prawdę ją kocham jak nikogo innego.
I kiedy już wszystko posprzątałyśmy, ja powoli udałam się do mojego pokoju. Jednak zatrzymałam się, bo poczułam na sobie wzrok Gem. 
-O co chodzi?- spytałam.
-O co chodzi?! Dziewczyno, dzisiaj idziemy na najlepszą imprezę mojego, przepraszam NASZEGO życia. Chyba nie myślisz, że nie obejdzie się bez zakupów?!
Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczęłam się przygotowywać, na co Gemma tylko się uśmiechnęła.

Poszłyśmy do 8 galerii. Toreb miałyśmy po uszy. W każdym sklepie siedziałyśmy po 40 minut. Kupiłam sobie na prawdę dużo ubrań. Jednym słowem byłam zadowolona. A nawet bardzo. wydałyśmy naprawdę sporo kasy. Gdy wróciłyśmy do domu, każda z nas wzięła porządny prysznic. Lekko się umalowałyśmy i gotowe zeszłyśmy na dół zaprezentować się sobie nawzajem. Gemm wyglądała oszałamiająco. |Naprawdę. Teraz byłyśmy gotowe. Gdy już byłyśmy pod domem chłopaków, przypomniałam sobie, że nie kupiłyśmy alkoholu na imprezę. Szybko zawróciłyśmy niezauważone. Postanowiłam zadzwonić do Loczka, żeby się nie martwił.
-Hallo? Cześć Mia, mam nadzieję, że już jesteście właśnie pod naszym domem- zapytał.
-No właśnie... 
-Jakie no właśnie?! Tylko mi nie mów, że nie przyjdziecie...
-Nie, nie, nie... Ja tylko... yhmm, zapomniałam wziąć czegoś z domu, misiuuu..
-No dobra, jeżeli misiu, to ci wybaczę. Ale jesteś mi winna całusa na imprezie...
-Już lecę, Styles... No dobra będziemy za 5 min.
-Dobra, już czekamy!

Szybko kupiłyśmy alkohol i wróciłyśmy się do chłopców. Lekko zapukałam do drzwi i otworzył nam przystojny blondyn...

Pierwsze kroki ku szczęściu :*



Zamyślona siedziałam pod drzwiami. Jego głos mnie uspokajał. Oczy hipnotyzowały.  Zadałam sobie pytanie czy warto. Sama sobie na nie odpowiedziałam. Zawsze warto. Bo jeżeli Ci na czymś zależy, uprzesz się, stawisz czoło swoim słabością i przeszkodą, to możesz wszystko. A nawet więcej. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Gemmy.
-Aaaaaaa! Wszystko widziałam! Nie no Nie wierzę. Jeszcze dzisiaj pewnie miałaś o nich złe zdanie, prawda?
Gemm nie dała mi nawet odpowiedzieć tylko krzyknęła:
-Opowiadaj! WSZYSTKO!
Na co ja tylko odparłam wielkim śmiechem. Gdy już byłam przy końcu tej wzruszającej historii, wspomniałam o imprezie, na którą zostałyśmy zaproszone. I to był błąd. Powinnam wezwać psychologa, żeby jej to spokojnie przekazał. Gem piszczała, tańczyła, śpiewała i bez przerwy potrząsała moje ramiona. Gdy już wreszcie skończyła, ogarnęła się przytuliła mnie delikatnie i wyszeptała:
-Kocham cię, Mia. Spełniłaś moje największe marzenie. Jesteś najlepsza.- po czym tanecznym krokiem udała się do swojego pokoju. 
Spojrzałam na zegarek i się lekko przeraziłam. Na szczęście jutro nie pracuję i będę mogła pospać dłużej. Szybko wzięłam długi prysznic i już miałam się położyć spać, jednak włączyłam mój telefon i sprawdziłam masę nowych wiadomości. Większość była od mamy i Gemmy. Jednak na samym dole była wiadomość od nieznanego numeru. Bez zastanowienia kliknęłam na nią i zaczęłam czytać. Czułam, że cholernie pocą mi się ręce, a serce coraz szybciej bije. Domyśliłam się, że jest to wiadomość od Harre' go. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać:
Hej Mia!
Dziękuję Ci za na prawdę miły wieczór. Może kiedyś to powtórzymy? Mam taką nadzieję. A co do tej imprezy to wszystko jest aktualne. Impreza zacznie się o 19. Będziemy czekać. Przyjdziecie prawda? Jak zareagowała Gem? Potrzebna była pomoc specjalisty? Bo jak tak to dla Ciebie jestem gotowy o każdej porze dnia i nocy :). I tak ogólnie to co tam u Ciebie słychać?
Nasz adres: Hounslow 2 St.
Już nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę. 
                                                                                                              Harry xx

Zabrakło mi powietrza, tak byłam szczęśliwa. W podskokach mu odpisałam:

Ja Tobie też dziękuję za miły wieczór. Oczywiście możemy to powtórzyć, czemu nie? Na imprezę chętnie się wybierzemy, tylko  nie wiem jak Gem to przeżyje psychicznie. Jak będę potrzebowała pomocy to w pierwszej kolejności zadzwonię do Ciebie. Ok, będziemy punk 19. 
A u mnie wszystko dobrze, a jak u Ciebie misiu?


Parę razu zmieniałam treść sms' a. Ręce mi się trzęsły. Serce nie przestało bić jak szalone. Wiedziałam, że zaraz mi odpisze, ale byłam tak zmęczona, że między czasie zasnęłam.


( Harry )


Gdy wracałem do domu cały czas o niej myślałem. Zawsze, kiedy tak robię pojawia mi się uśmiech na twarzy. Coś w niej takiego jest. Jej głos wprawia mnie o ciarki na plecach. Jej dłonie są tak aksamitne...
Wreszcie doszedłem do naszego kompleksu i szybko otworzyłem drzwi. Okazało się, że za nimi stał zniecierpliwiony Louis.
-Gdzie byłeś?- zapytał podejrzliwie.
-Wyszedłem na spacer z Mią.
-Stary, ja jestem zazdrosny!- zażartował.
Na co ja odparłem wielkim śmiechem, bałem się, że wszystkich obudzę, ale co tam...
-Ty masz Kevina.- wreszcie z siebie wydusiłem. Ale on tylko mnie zmierzył wzrokiem i tanecznym krokiem udaliśmy się do naszych pokoi. Wszyscy się mnie pytali jak było i takie tam, ale ja postanowiłem na razie nic nie mówić. Szybko udałem się do pokoju, wziąłem telefon i napisałem sms'a  do Mii. Nie byłem pewny czy odpisze, bo jest już późno, ale ku mojemu zdziwieniu odpisała. Czułem się szczęśliwy, naprawdę szczęśliwy. 


11 sierpnia, 2012

Małe pytanko... :)

Cześć Dzióbki!! Jeżeli czytasz mojego bloga to proszę zostawiaj komentarze, możesz zrobić to anonimowo więc bez stresu, albo weź udział w ankiecie. To  jest NAPRAWDĘ motywujące. To wiele dla mnie znaczy. A dla Ciebie to tylko niecała minuta. Więc proszę Was,moje kochane czytelniczki.... Bo w sumie nie wiem czy mam pisać dalej...
Jak Wam mijają wakacje??
Już tylko 2 tygodnie :(( więc korzystać proszę...
Ile chcecie rozdziałów?? piszcie w komentarzach :)



Pozdrowionka :Pxx kocham Was<3
Peanuts:D

Cudowny nocny spacer :**


(Mia)

Tak właśnie. Podeszłam do stołu i od razu rozpoznałam Harre’ go. Czułam na sobie jego wzrok. To było naprawdę krępujące. Poczułam, że się rumienię. Myślę, że on też to zauważył, ponieważ się lekko uśmiechnął. Mimowolnie mój wzrok przeszedł z okna na Harre’ go. On się tylko uśmiechnął i powiedział mi cześć. Niechętnie mu odpowiedziałam, bo wiedziałam, że to wywoła zdziwienie u wszystkich.
-Nie no niesamowita jesteś, Mia. Ja poproszę jeszcze raz to samo- powiedział Louis. Wszyscy już mi pogratulowali i zamówili następne porcje. Teraz przyszła kolej na Hazze. Dłonie mi się spociły. Byłam cała spięta. Ku mojemu zdziwieniu Harry odparł:
-A ja poproszę twój numer!- powiedział z niepewnym uśmiechem. Całe towarzystwo tylko wybuchło śmiechem. Śmiałam się razem z nimi.
-Nie no to jest twój podryw?- zapytał się Louis. Na co tylko Harry się zaczerwienienił.  Speszona wróciłam do kuchni i zaczęłam zajmować się przygotowywaniem zamówień. 
Wreszcie mogłam wrócić do domu i odpocząć.  Byłam mega zmęczona. I nagle zza drzwi wyszedł Harry.
-Cześć!- zaczął nie pewnie.
-Cześć, co ty tutaj robisz o tej porze?
-Czekam na ciebie, bo chciałem spytać co z tym numerem…
Ja się tylko zaśmiałam.
-Jasne, jeżeli tak ci zależy- uśmiechnięta dałam mu swój numer.
-No to może teraz się poznamy lepiej??-zapytał. A ja uznałam to za znakomity pomysł.
Szliśmy sami przez park pod gwiaździstym niebem. Opowiedziałam mu wszystko o sobie i on też. Naprawdę był inny. Nie był zakochaną gwiazdką w sobie. Nie mówił jak dużo ma pieniędzy. Naprawdę się polubiliśmy.
-Wiesz co…- zaczęłam. –Jesteś inny niż myślałam. Nie jesteś taki jak wszyscy. I hmmm…. Wiem że to zabrzmi banalnie, ale rozumiemy się bez słów. J
-Ty też jesteś inna. Nie piszczysz,  nie chcesz autografów i zdjęć. Lubisz mnie taki jaki jestem. Prawda??- zażartował.
Na co tylko wybuchliśmy wielkim śmiechem. Chodziliśmy tak długo i rozmawialiśmy o błahostkach. Tak jak starzy, dobrzy przyjaciele. Nagle  zapytał:
-Słuchaj urządzamy jutro domówkę, nie chciałybyście z Gemmą przyjść?- spytał niepewnie.
-Jasne, jeżeli to nie problem to czemu nie. Tylko nie wiem czy Gemma wytrzyma psychicznie.- zażartowałam. On tylko się szeroko uśmiechnął.
-Dobra, ja już powinnam się zbierać. Jeszcze się zdzwonimy.- i powoli zaczęłam się oddalać, lecz Harrry tylko wziął moją rękę i powiedział:
- Myślisz, że pozwolę ci iść sama przy tej godzinie?? Odprowadzę cię.
-Dzięki- wyszeptałam. Widocznie zauważył, że samotny spacer o 23 w nocy po parku to nie jest moje hobby. Zauważył też, że się lekko trzęsę, więc zdjął marynarkę i narzucił mi ją na ramiona.
-Nie nie trzeba….
-Oj, przestać widzę, że ci jest zimno.- top powiedziawszy objął mnie ramieniem. I tak szliśmy przez  resztę drogi. Aż wreszcie stanęliśmy przed moim apartamentem.
I pierwsza rzecz. Absolutnie pierwsza rzecz. Wziął moją rękę, lekko przyciągnął do siebie i delikatnie musnął mój policzek. Miałam pełno motyli w brzuchu, a ciarki przechodziły mi po plecach. Był taki delikatny.
-Dobranoc! Jeszcze do ciebie zadzwonię- wyszeptał. I powoli zaczął się oddalać.
-Harry, marynarka!- krzyknęłam.
-Nie martw się jest twoja.
Ja tylko weszłam do domu, zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich. Tak, tak, wiem. Chyba się zakochałam.<3

Jest nextJ Co tam u Was?? Ktoś to czyyta?? Pozdrowiona:Pxx

Pierwszy dzień pracy :)


( Mia )

­-Drrryyyyńń- obudził mnie budzik. Z niechęcią wstałem i z pośpiechem udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i lekko się umalowałam. Ubrałam się w czarne cygaretki i szary podkoszulek. Czas leciał nieubłaganie. Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania, bo nie chciałam się spóźnić.
Chłodny wiatr sprawił, że zrobiło się szaro i ponuro na dworze. Szybko włożyłam słuchawki od I’phona do uszu . Zagłębiłam się w muzyce. Szybko pokonywałam ulice wielkiego miasta. Nagle usłyszałam początek ulubionej piosenki Gem- What makes you beatifull. Skrzywiłam się i od razu przełączyłam piosenkę. Jednak teraz cały czas myślałam o nieziemsko przystojnym brunecie.  Nie chciałam, naprawdę nie chciałam. Ale mózg  nie dawał mi spokoju. Miałam kompletny mentlik w głowie. Zamyślona dotarłam do Baker St. Wzięłam głęboki oddech i pchnęłam masywne drzwi wejściowe Nadoss.
Wnętrze było piękne. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Na ścianach widniały podpisy sławnych ludzi. Po bokach stały fioletowe sofy. Zanim dokładnie zdążyłam się rozglądnąć, poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam brodatego, starszego pana.
-Ty jesteś Mia, prawda? Jestem Michael, mów mi po imieniu dziecko.
-Tak, dzień dobry. Dzwoniłam wczoraj…
-Tak, tak, tak. Wszystko już wiem.- przerwał. –Słuchaj mam nadzieję, że dasz z siebie wszystko. Dzisiaj mamy naprawdę ważnych gości. Będziesz miała pomocników, którzy służą ci pomocą w każdej sekundzie. Wystarczy krzyknąć.
Dyrektor knajpy opowiedział mi wszystko od A do Z o jego własności. Na pierwszy rzut oka był widocznie czymś zestresowany.

Weszłam do przestronnej kuchni i przedstawiłam się reszcie załogi. To byli naprawdę mili ludzie. Chwilę porozmawialiśmy, lecz trzeba było brać się do pracy. Miałam naprawdę masę zamówień. Gdy właśnie miałam zabierać się za robienie następnej sałatki, zobaczyłam w drzwiach uśmiechniętego Michaela. Gdy na niego spojrzałam pytająco, uśmiechnął się jeszcze bardziej. Ruchem ręki nakazał mi wyjść z kuchni. Jak już znajdowaliśmy się poza zasięgiem słuchu innych pracowników, Michael zaczął mówić.
-Pamiętasz, jak ci mówiłem, że dzisiaj przychodzą do nas bardzo ważni goście- spytał.
-Tak, oczywiście.
-Wszystkim bardzo smakowało twoje jedzenie i chcieli tobą porozmawiać- krzyknął uradowany. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, kazał iść mi się przebrać i być gotowa za 15 min.

Stałam ubrana na korytarzu i z niecierpliwością czekałam na Michaela. Z daleka zauważyłam zbliżającą się masywną sylwetkę.
-Mia, no chodźże  wreszcie!! Chyba się nie wstydzisz??
W mgnieniu oka znalazłam się w głównej sali. Od razu zauważyłam gdzie siedzą ci „ważni goście”. Niepewnie zbliżyłam się do nich, nie zwracając większej uwagi kim oni są. I to był błąd okropny błąd.

( Harry )

Ochroniarz zawiózł nas do tej knajpy, którą mieliśmy odwiedzić. Przez całą drogę chłopaki byli podekscytowani, a w szczególności Niall, który wiecznie jest głodny. Lecz ja tylko myślałem o niej. I miałem wielką nadzieję, że ją spotka. Bo chociaż jej nie znam, cholernie za nią tęsknię.

Usiedliśmy w dość przytulnej knajpie i fascynowaliśmy się przepysznymi sałatkami. Wreszcie zaproponowałem, żebyśmy porozmawiali z tym wybitnym kucharzem. Chcieliśmy wyciągnąć od niego parę sekretów kulinarnych. Michael powiedział, że kucharka będzie tutaj za 15 minut. Zdziwiłem się, bo byłem święcie przekonany, że to jest kucharz. Ale mniejsza o to. Z niecierpliwością czekaliśmy na dziewczynę i wreszcie przyszła. Głowę miała spuszczoną, więc nie mogłem zobaczyć jak wygląda. Jednak, gdy podeszła bliżej od razu ją rozpoznałem. Tak to  była ona. Ona. Nie wierzyłem własnym oczom. Na mojej mordce pojawił się uśmiech. Posłałem jeden z  nich do Louisa. Od razu wiedział o co chodzi.
-Widzisz, stary! Mówiłem, że ją znajdziemy, ale nie spodziewałem się, że tak szybko.
Nie mogłem się na nią nie patrzeć. Teraz kompletnie nie wiedziałem co robić. Język mi się plątał, a kolana trzęsły. Pierwszy raz czułem się tak przy jakiejkolwiek dziewczynie. No bo to w końcu jest moja Księżniczka <3.

No i jest!! Następny postaram się dodać jak najszybciej!! Zostawiajcie komentarze. I czy podobają się Wam te moje wypociny??? xx

10 sierpnia, 2012

Londyn pięknie wygląda nocą :**


Szybko z Gem zamówiłyśmy taksówkę i w mgnieniu oka byłyśmy w naszym nowym mieszkaniu. Przez cały czas myślałam o Harym. Nie mogłam przestać. Coś w nim takiego było. Coś co wywoływało u mnie ciarki. Te jego spojrzenie... Jednak musiałam przestać. Zdecydowanie. Odgarniałam mod siebie myśli o nieziemsko przystojnym gwiazdorze. Wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Byłyśmy zachwycone. Weszłyśmy do mieszkania, które było nowocześnie wyposażone. Pokoje były przestronne i atrakcyjne. Na zewnątrz znajdował się basen z mnóstwem leżaków i parasoli. To wyglądało jak hotel. Jednak teraz chciałyśmy się skupić na nowym mieście. Było już po 23, ale stwierdziłam, że im później tym lepiej, aby pozwiedzać nowe miasto.


Wyszłyśmy na ulice i z zachwytem oglądałyśmy przepiękny Londyn. Czułam zimny wiatr w moich włosach. Co chwile przechodziły mi dreszcze po plecach. Roiło się tu od sklepów, które koniecznie chciałyśmy zaliczyć. Ku naszemu zdziwieniu na mieście było sporo ludzi. Tak minęły dwie godziny. Wykończone po locie i długim spacerze, postanowiłyśmy położyć się spać.



Promienie słoneczne, przedzierające się przez okno wybudziły mnie z kamiennego snu. Niechętnie wstałam i udałam się do kuchni przygotować śniadanko:). Gemma jeszcze spała. Nie zamierzałam jej budzić, ponieważ jak ktoś już to zrobi to jego nędzny żywot może skończyć się w tej oto chwili. Zrobiłam gofry z owocami i bitą śmietaną, nalałam do szklanki zimnego soku bananowego i poszłam do pokoju Gemmy. Ku mojemu WIELKIEMU zdziwieniu Gem siedziała na łóżku ze swoim laptopem. Gdy weszłam nic nie powiedziała tylko wskazała ruchem ręki na miejsce obok niej. Szybko usiadłam obok niej i spytałam o co chodzi.
-Słuchaj obie wiemy, że od zawsze lubiłaś gotować, więc pomyślałam sobie…
-Gem, nie zgłoszę się do żadnego programu kulinarnego. A propo jedzenia zrobiłam ci gofery z dżemorem.- powiedziałam i podałam jej talerz z jedzeniem.
-Nieeee. Chodzi  mi o to, że teraz są wakacje i trzeba by było coś zarobić na rok szkolny. Ja już znalazłam pracę, pamiętasz? Będę pracować w studiu MTV. A tutaj znalazłam coś dla ciebie.- wskazała monitor laptopa. Przyciągnęłam komputer w swoją stronę i przeczytałam ogłoszenie:
Szukamy młodego kucharza, który jest zafascynowany przygotowywaniem dań wegetariańskich. Knajpa nazywa się Nadoss i znajduje się na Baker St. Zainteresowanych  prosimy o  kontakt. Za dwa miesiące pracy płacimy 4 000$.  Kontakt: 653 753 689
Szczegóły ustalimy podczas spotkania.
-Niewiarygodne. – krzyknęłam. Byłam zachwycona. Wszystko się zgadza. Kocham gotować, jestem wegetarianką i potrzebuję pieniędzy. Mocno uściskałam Gem i zaczęłam tańczyć i śpiewać.
- Bierz telefon i tam dzwoń i to szybciutko!!- rozkazała mi Gemma i zaczęła wcinać gofry.
Zrobiłam to co mi kazała i parę minut później, z wielkim zacieszem na twarzy oznajmiłam jej, że  mam pracę i zaczynam od jutra. Obie zaczęłyśmy piszczeć i skakać, a potem z wielkim apetytem wszamałyśmy śniadanko :).




Przez resztę dnia rozpakowywałyśmy walizki i obczajałyśmy nasze mieszkanko. Ba! Wielką willęJ. Gdy już wszystko miałyśmy wypakowane, postanowiłyśmy wybrać się na wielkie zakupy. Przecież jesteśmy w Londynie!!
Przez cały czas się wygłupiałyśmy. Tańczyłyśmy „taniec deszczu”, pływałyśmy w parasolkach itp. Jak już mamy się bawić to naprawdę dobrze!! Naprawdę bardzo miło spędziłam popołudnie. Zakupy były bardzo udane. Głównie przesiedziałyśmy w cztero- piętrowym topshopie. Gdy wróciłyśmy do domu, Gem zaproponowała żebyśmy oglądnęły jakiś film. Z niechęcią odmówiłam, tłumacząc się że jutro mam pracę i muszę wcześnie wstać. Gemma przyjęła tą wiadomość z niechęcią. Szybko ją przytuliłam i pocałowałam w policzek. Od razu poprawił się jej humor, zresztą mi też.
Wykończona męczącym dniem wzięłam szybki prysznic i szybko udałam się do mojej sypialni. Położyłam się na łóżku i nawet nie zauważyłam jak szybko nadchodził sen. No bo co w końcu, JUTRO PIERWSZY DZIEŃ WYMARZONEJ PRACY!! Dobranoc J.



(Z perspektywy Harrego)

Właśnie wysiadłem z samolotu i wreszcie jestem w Londynie. Co oznacza, że wreszcie spotkam się z chłopakami!! Już się nie mogę doczekać!! Przynajmniej oni mi poprawią humor. Bo ostatnio z nim u mnie ciężko. Vanessa ze mną zerwała. Ale już zdążyłem sobie uświadomić, że to był kompletny błąd wiązanie się z nią. Muszę bardziej uważać komu ufam. Odkąd stałem się sławny często mnie to spotyka. Ludzie przybliżają się do mnie tylko dlatego, żeby zdobyć rozgłos, sławę czy pieniądze. To jest przykre. Czasami wspominam wspólne chwile i uświadomiłem sobie, jaki ja musiałem być ślepy nie widząc tego, co setki ludzi mi powtarzało. Ona jest sztuczna, daj sobie z nią spokój. Lecz ja nikogo nie słuchałem. byłem głupi. Oglądam wspólne zdjęcia, pijąc gorącą czekoladę i uważam aby nie poparzyć się nią, tak jak poparzyłem się Vanessą.

Stałem sobie spokojnie na lotnisku i czekałem na chłopaków, którzy mieli mnie odebrać z lotniska. Nagle usłyszałem piski i krzyki jakiejś dziewczyny. Obróciłem się i ona zaczęła wykrzykiwać moje imię. Pomyślałem, że to fanka, więc postanowiłem, że do niej podejdę i chwilę porozmawiam, bo miałem trochę czasu. Nawet nie zauważyłem dziewczyny stojącej obok niej, która była spokojna i opanowana. Na jej wspanialej buzi pojawił  się niepewny uśmiech. Odwzajemniłem gest. w końcu nasze spojrzenia się spotkały. Nic się wtedy nie liczyło cały świat wirował. Byliśmy tylko my. Ja i Ona. Gdy rozmawiałem z Gemmą, ukradkiem patrzyłem na jej koleżankę, lecz ona zawsze odwracała głowę. Była inna. Zupełnie inna. Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale coś e mnie pękło. Tylko nie wiem co. No dobra może wiem. I gdy już chciałem zacząć rozmawiać z śliczną nieznajomą, zauważyłem tłum psychofanek. Gdybym nie  uciekł zostałbym zdeptany. Szybko skierowałem się do drugiego wyjścia. Widziałem zdezorientowane fankii TĄ dziewczynę. Zasmuciło mnie to, że nie przejęła się tym, że mnie nie ma.

Po dwóch godzinach byłem już w naszym wspólnym kompleksie. Miałem doła, myśląc, że już jej nie spotkam. Postanowiłem, że będę robił co w mojej sile aby ją odnaleźć. 

Usłyszałem Louisa, który rozmawiał przez telefon i wszedł do mojego pokoju.
-Yhmm... Dobrze. Jutro będziemy. Oczywiście przekażę.  Do widzenia.
-Co jest stary?-spytałem
-Zostaliśmy zaproszeni do restouracji "Nadoss" na spróbowanie dań wegetariańskich.
-Nie mam ochoty nigdzie iść!- krzyknąłem i ukryłem twarz w poduszce. Louis od razu zauważył, że coś jest nie tak. opowiedziałem mu cała historię od początku do końca. On tylko odparł:
-Stary, znajdziemy ją!! Bądź gotowy na 9:00. Ja idę teraz z Eleanor na miasto. Wrócę późno. Buziaki.- i wyszedł. zostałem sam. kompletnie sam. no ale jak widać nie mam wyboru. Muszę się wziąć w garść. Jutro szykuje się smakowity dzień.:P
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 
Jeżeli Ci się podoba, proszę zostaw komentarz! To naprawdę wiele znaczy! Możesz to zrobić anonimowoJ będzie mnie to motywowało do dalszej pracy. Jeżeli masz jakiekolwiek uwagi, napisz spróbuję to zmienić<3 xx przepraszam za jakiekolwiek błędy!! Bierzcie udział w ankiecie to też jest motywujące!! I czy wg ktoś czyta te moje wypociny?? pozdrowionka:)




09 sierpnia, 2012

index

Walizki spakowane. Głupio mi patrzeć na mój pusty pokój, w którym tak wiele przeżyłam. lecz nie mogę żyć wspomnieniami, trzeba żyć chwilą. Muszę wyjechać. Zacząć nowe życie. Zamknąć szufladę z przeżyciami, wspomnieniami i otworzyć nową, pustą. Trudno będzie mi zostawić rodzinę, ale nie mam wyboru. Wiem, że przeżywam ten wyjazd, jak bym jechała na wojnę, ale taka już jestem. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Gemmy- mojej najlepszej przyjaciółki. W pośpiechu przeczytałam sms'a: Hej Mia!! Spakowana?? Ej no po co ja się pytam, pewnie,że jesteś... hellooo London!! :P Już nie mogę się doczekać. Będę pod Twoim domem za 5 minut."  W pośpiechu zeszłam na dół i wybuchłam płaczem, widząc płaczącą mamę. Szybko ją przytuliłam i pocałowałam w policzek.
-Nie płacz Mamuś, przecież nie jadę na wojnę!- zażartowałam.
-Zawsze będziesz moją małą Mią!!
Po tych słowach zza drzwi dobiegł klakson taksówki, która miała nas dowieść na lotnisko.
-Kocham Cię!-wyszeptałam. I jak najszybciej wyszłam z domu z obawą, że się odwonię przez to nieustanne płakanie.

Wsiadłam do taksówki i całą drogę przegadałam z Gemmą. Nawet nie zauważyłyśmy, że już jesteśmy na lotnisku. Zapłaciłyśmy taksówkarzowi i udałyśmy się na odprawę. Telefon w mojej kieszeni nie przestawał wibrować. Cały czas przychodziły sms'y od Jamesa, mojego byłego chłopaka i od mojej mamy. Ale nie przeczytałam żadnego z nich, nie miałam ochoty psuć sobie nastroju.

Podróż minęła bardzo szybko i przyjemnie. Z Gem omawiałyśmy jak zaplanujemy sobie dwa najbliższe lata naszego nowego życia. Co rusz padały szalone pomysły takie jak skakanie ze spadochronu itp. Kocham Gem i jej zwariowane przemyślenia. Gdy pilot ogłosił, że można rozpinać pasy i udać się powoli do wyjścia, uśmiechnęłam się do Gemmy znacząco. Byłyśmy o krok od schodów, prowadzących do zejścia z tej fruwającej maszyny :D. I gdy już byłyśmy na pierwszym schodku, stanęłyśmy jak modelki i na cały głos wydarłyśmy się: Helllllloooo London!!!! Spojrzenia wszystkich skupiały się na nas. Po chwili wszyscy wybuchli wielkim śmiechem razem z nami. Wreszcie wrócił mi humorek. Ta Gemma to cudotwórca. Grzecznie udałyśmy się po nasze walizki i gdy już miałyśmy wychodzić z lotniska, Gemma zaczęła skakać, piszczeć i szturchać mnie. Zrobiłam zdezorientowaną minę.

-Co się stało??- zapytałam.
Ona nie odpowiedziała, tylko pokazała palcem, tyłem stojącego chłopaka. Nie wiedziałam o co chodzi, lecz po chwili mi wytłumaczyła.
-To jest on!!!- teraz wydarła się na cały regulator. Chłopak odwrócił się i spojrzał na nas pytająco, jak prawie każdy na lotnisku. Chłopak powoli szedł w naszym kierunku. Nasze spojrzenia spotkały się. Szybko odwróciłam głowę.
-To Harry Styles!- wydarła się. Ja tylko przewróciłam oczami i nawet nie zauważyłam, że chłopak stoi tuż obok mnie. Poklepałam Gemmę po ramieniu, aby się odwróciła. Gdy już to zrobiła, zaczęła piszczeć i skakać. Chłopak tylko się zaśmiał. Gemm ogarnęła się po paru minutach i poprosiła Harrego o autograf, wspólne zdjęcie itp. Ja tylko stałam i się przyglądałam. Jak Gemm dała spokój chłopakowi, on zwrócił się do mnie. Patrzył na mnie tymi niesamowitymi oczami. Hipnotyzował mnie. Zanim zdążył coś powiedzieć odwrócił się i zobaczył stado rozwścieczonych fanek, które krzyczały głośniej od Gemmy, chociaż myśłałam że to niemożliwe. Chłopak w mgnieniu oka zniknął nam z oczu. Nie przejęłam się tym za bardzo i razem z nieogarniętą Gem wyszłyśmy z uśmiechem na twarzach z lotniska. Tak, właśnie zaczęło się moje nowe życie.


_________________________________________________________________________________
                                                ------------------------------------------
 No i jest. Jak to czytasz to zostaw komentarz to wiele znaczy.  
    Mam nadzieję, że Wam się podoba