Stałam sama na oświetlonej latarniami ulicy. Co rusz
przejeżdżały obok mnie auta. Można też było dostrzec pary spacerujące wraz z
dziećmi. Lecz żadnego śladu po moich przyjaciołach. Zaczęłam iść przed siebie.
Po co oni to robili? Przecież wystarczyłoby zaśpiewać sto lat i wyjść gdzieś
razem. To tak niewiele, a sprawie masę radości. Po paru minutach spaceru
dotarłam przed pewien duży budynek. Przed drzwiami stał jakiś ochroniarz, lecz
nie mogłam dostrzec jego twarzy, bo było zbyt ciemno. Z daleka przypominał mi
Paul’a, ochroniarza chłopaków. Moja przypuszczenia potwierdziły się. To był on.
Gdy mnie zauważył, bez słowa otworzył przede mną drzwi i ruchem ręki nakazał
wejść do środka. Już miałam wchodzić,
lecz zatrzymałam się.
-Powiedz mi o co tu chodzi.- powiedziałam.
-Niespodzianka!
Nie no lepszej odpowiedzi nie mogłam otrzymać. Szłam
długim holem co najmniej trzy minuty. Korytarz prowadził do wielkich szklanych
drzwi. Pchnęłam je. Weszłam do wielkiej sali. Było zgaszone światło. Czułam, że
nie jestem sama w tej sali. Można było usłyszeć szmery i chichoty. Aż wreszcie
usłyszałam głośne: raz, dwa, trzy. I nagle światła się zapaliły, a zza kartonów
wyskoczyli chłopcy wraz z Gemmą i paroma moimi starymi znajomymi. Wszystko
wyglądało niesamowicie. Widać było, że musieli nieźle się napracować. Do
krzeseł były poprzyczepiane różnokolorowe balony. Po podłodze walała się tona
serpentyn. Kolorowe światła oświetlały parkiet. Stałam tam w milczeniu, nie
wierząc własnym oczom. Organizatorzy czekali z niecierpliwością na moją
reakcję. Gdy mogłam wydusić z siebie słowo, powiedziałam ze łzami w oczach:
-O mój boże. Kochani nie trzeba było… naprawdę.
I teraz już kompletnie zaczęłam płakać.
Podziękowałam wszystkim za przybycie i porozmawiałam z
ludźmi, których od wieków nie widziałam. Gdy już wszystkich obeszłam, byłam tak
zmęczona tą ciągłą rozmową, że postanowiłam udać się w zaciszne miejsce. Każdy
nie szczędził mi pytań: Czy ty naprawdę jesteś z Harrym? To było naprawdę
stresujące. Alkohol lał się strumieniami. Wszyscy już byli prawie zalani. Gdy
już miałam opaść na kanapę, ktoś wziął mnie za rękę i poprowadził na drugi
koniec sali. To był Harry. Gdy już nie byliśmy w zasięgu wzroku innych,
zatrzymał się i przyciągnął do siebie. Dosłownie parę milimetrów dzieliło nasze
twarze. Czuć było od niego woń alkoholu.
Popatrzył mi się głęboko w oczy. Uśmiechnął się.
-Podoba ci się?
-Bardzo. Tylko nie musieliście upozorować tego porwania.
Odchodziłam od zmysłów.
-To dobrze.- uśmiechnął się Harry.
-Co?! Jesteś zadowolony, że myślałam, że zaraz narobię w
gacie, bo wszędzie mogłam spotkać Jamesa.
On mi nie odpowiedział, tylko wbił się w moje usta. To
był chyba najbardziej namiętny pocałunek, którego kiedykolwiek doświadczyłam.
Była między nami taka więź, której już nie dało się zniszczyć. Swobodnie wodził
językiem po mojej jamie ustnej. Zwiedzał jej każdy zakątek. Nasze języki
toczyły wojnę, która miała się nigdy nie skończyć. Gdy się od siebie
oderwaliśmy, chłopak oczywiście domagał się więcej.
Po godzinnych pocałunkach wróciliśmy na salę. Tym razem
to ja też nie szczędziłam sobie alkoholu. Zabawa trwała w najlepsze. A później
niestety urwał się film.
(Gemma)
Umówiliśmy się z chłopakami przed salą próbną na
obrzeżach miasta. Czekałam już na nich dobre 15 minut. Ale nie dziwię się, Mia
zapewne nie spuszczała ich z oczu. Miałam teraz czas na moje poważne
rozmyślania. A szczególnie o Liamie. Mia już mi wspominała, że widziała jak on
na mnie patrzy. Szczerze mówiąc można powiedzieć, że ja chyba też coś do niego
czuję. Ale nie do Liama Payne z One Direction, tylko do zwykłego
Liama. Wyluzowanego nastolatka. Ale jak ma to niby wypalić, jeżeli on jest z
Danielle? Przecież to bez sensu. Muszę
go sobie odpuścić. Nie mam szans. Ona jest zawodową tancerką, a ja zwykłą
studentką. Ona ma talię osy, a ja czasem lubię sobie pojeść jak Niall. Nie. Bez
porównań. Nie mam szans. Ta
nieodwzajemniona miłość naprawdę boli. Cholernie. Ale takie jest życie,
nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos chłopców. Wstałam z
wygodnej sofy i czekałam aż drzwi się otworzą. Słyszałam jak Harry mówi: słuchaj stary. Walcz o nią. Ona jest
naprawdę super. Nie masz nic do stracenia. Pewnie chodziło o Danielle.
Pierwszy wszedł Harry i się ze mną przywitał. Widać było,
że jest naprawdę zestresowany. Nie dziwię mu się. Gadał o tym codziennie, 24h
na dobę. Kocha ją i to tak naprawdę. Ona to ma szczęście. Miliony dziewczyn
każdego dnia marzy aby choć na minutę być na jej miejscu. Ostatni wszedł Liam.
Popatrzył na mnie swym nieśmiałym wzrokiem i pierwsza rzecz. Absolutnie
pierwsza rzecz. Podszedł do mnie i delikatnie musnął mój policzek na
przywitanie. Byłam w siódmym niebie. Przez
dalsze godziny nie mogłam się skupić. Wszystko poszło zgodnie z planem. Impreza
z minuty na minutę rozkręcała się. Po pewnym czasie chciałam znaleźć moją
przyjaciółkę, lecz na próżno. Pewnie zaszyła się gdzieś z Harrym. Czasami
zdarzyło mi się zatańczyć z Liamem. Lecz gdy przyszła Danielle, nie mogłam go
nigdzie znaleźć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
krótki, ale chciałam tak zakończyć. uu teraz się będzie działo i dziaziałoooo
komentarze mile widziane :) kocham Was
Super rozdział, już chce następny:-) też bym chciała taką niespodziankę:-) pozdrawiam M.Payne :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMiło ze strony chłopaków, Gem i reszty że zrobili Mii taką niespodziankę :D
Ciekawe co dalej z Liamem i Gemmą?
Czekam na nn <3
OMG jak świetnie ciekawe co z liamem :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńKolejny super rozdział :) Już nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam :)~Crazy Me
OdpowiedzUsuńPisz, pisz :D chce takie urodziny niespodziankę! Bardzo mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńJa lubię jak się dzieje, więc pisz kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuń