Szybko z Gem
zamówiłyśmy taksówkę i w mgnieniu oka byłyśmy w naszym nowym mieszkaniu. Przez cały czas myślałam o Harym. Nie mogłam przestać. Coś w nim takiego było. Coś co wywoływało u mnie ciarki. Te jego spojrzenie... Jednak musiałam przestać. Zdecydowanie. Odgarniałam mod siebie myśli o nieziemsko przystojnym gwiazdorze. Wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Byłyśmy zachwycone. Weszłyśmy do mieszkania, które było nowocześnie wyposażone.
Pokoje były przestronne i atrakcyjne. Na zewnątrz znajdował się basen z
mnóstwem leżaków i parasoli. To wyglądało jak hotel. Jednak teraz chciałyśmy
się skupić na nowym mieście. Było już po 23, ale stwierdziłam, że im później
tym lepiej, aby pozwiedzać nowe miasto.
Wyszłyśmy na
ulice i z zachwytem oglądałyśmy przepiękny Londyn. Czułam zimny wiatr w moich
włosach. Co chwile przechodziły mi dreszcze po plecach. Roiło się tu od
sklepów, które koniecznie chciałyśmy zaliczyć. Ku naszemu zdziwieniu na mieście
było sporo ludzi. Tak minęły dwie godziny. Wykończone po locie i długim
spacerze, postanowiłyśmy położyć się spać.
Promienie
słoneczne, przedzierające się przez okno wybudziły mnie z kamiennego snu.
Niechętnie wstałam i udałam się do kuchni przygotować śniadanko:). Gemma jeszcze spała. Nie
zamierzałam jej budzić, ponieważ jak ktoś już to zrobi to jego nędzny żywot może skończyć się w tej oto chwili.
Zrobiłam gofry z owocami i bitą śmietaną, nalałam do szklanki zimnego soku
bananowego i poszłam do pokoju Gemmy. Ku mojemu WIELKIEMU zdziwieniu Gem
siedziała na łóżku ze swoim laptopem. Gdy weszłam nic nie powiedziała tylko
wskazała ruchem ręki na miejsce obok niej. Szybko usiadłam obok niej i spytałam
o co chodzi.
-Słuchaj
obie wiemy, że od zawsze lubiłaś gotować, więc pomyślałam sobie…
-Gem, nie
zgłoszę się do żadnego programu kulinarnego. A propo jedzenia zrobiłam ci
gofery z dżemorem.- powiedziałam i podałam jej talerz z jedzeniem.
-Nieeee.
Chodzi mi o to, że teraz są wakacje i
trzeba by było coś zarobić na rok szkolny. Ja już znalazłam pracę, pamiętasz?
Będę pracować w studiu MTV. A tutaj znalazłam coś dla ciebie.- wskazała monitor
laptopa. Przyciągnęłam komputer w swoją stronę i przeczytałam ogłoszenie:
Szukamy młodego kucharza, który jest
zafascynowany przygotowywaniem dań wegetariańskich. Knajpa nazywa się Nadoss i
znajduje się na Baker St. Zainteresowanych prosimy o kontakt. Za dwa miesiące pracy płacimy
4 000$. Kontakt: 653 753 689
Szczegóły ustalimy podczas spotkania.
-Niewiarygodne.
– krzyknęłam. Byłam zachwycona. Wszystko się zgadza. Kocham gotować, jestem
wegetarianką i potrzebuję pieniędzy. Mocno uściskałam Gem i zaczęłam tańczyć i
śpiewać.
- Bierz
telefon i tam dzwoń i to szybciutko!!- rozkazała mi Gemma i zaczęła wcinać gofry.
Zrobiłam to
co mi kazała i parę minut później, z wielkim zacieszem na twarzy oznajmiłam
jej, że mam pracę i zaczynam od jutra.
Obie zaczęłyśmy piszczeć i skakać, a potem z wielkim apetytem wszamałyśmy
śniadanko :).
Przez resztę
dnia rozpakowywałyśmy walizki i obczajałyśmy nasze mieszkanko. Ba! Wielką willęJ. Gdy już wszystko miałyśmy
wypakowane, postanowiłyśmy wybrać się na wielkie zakupy. Przecież jesteśmy w
Londynie!!
Przez cały
czas się wygłupiałyśmy. Tańczyłyśmy „taniec deszczu”, pływałyśmy w parasolkach
itp. Jak już mamy się bawić to naprawdę dobrze!! Naprawdę bardzo miło spędziłam
popołudnie. Zakupy były bardzo udane. Głównie przesiedziałyśmy w cztero-
piętrowym topshopie. Gdy wróciłyśmy do domu, Gem zaproponowała żebyśmy
oglądnęły jakiś film. Z niechęcią odmówiłam, tłumacząc się że jutro mam pracę i
muszę wcześnie wstać. Gemma przyjęła tą wiadomość z niechęcią. Szybko ją
przytuliłam i pocałowałam w policzek. Od razu poprawił się jej humor, zresztą
mi też.
Wykończona
męczącym dniem wzięłam szybki prysznic i szybko udałam się do mojej sypialni.
Położyłam się na łóżku i nawet nie zauważyłam jak szybko nadchodził sen. No bo
co w końcu, JUTRO PIERWSZY DZIEŃ WYMARZONEJ PRACY!! Dobranoc J.
(Z perspektywy Harrego)
Właśnie wysiadłem z samolotu i wreszcie jestem w Londynie. Co oznacza, że wreszcie spotkam się z chłopakami!! Już się nie mogę doczekać!! Przynajmniej oni mi poprawią humor. Bo ostatnio z nim u mnie ciężko. Vanessa ze mną zerwała. Ale już zdążyłem sobie uświadomić, że to był kompletny błąd wiązanie się z nią. Muszę bardziej uważać komu ufam. Odkąd stałem się sławny często mnie to spotyka. Ludzie przybliżają się do mnie tylko dlatego, żeby zdobyć rozgłos, sławę czy pieniądze. To jest przykre. Czasami wspominam wspólne chwile i uświadomiłem sobie, jaki ja musiałem być ślepy nie widząc tego, co setki ludzi mi powtarzało. Ona jest sztuczna, daj sobie z nią spokój. Lecz ja nikogo nie słuchałem. byłem głupi. Oglądam wspólne zdjęcia, pijąc gorącą czekoladę i uważam aby nie poparzyć się nią, tak jak poparzyłem się Vanessą.
Stałem sobie spokojnie na lotnisku i czekałem na chłopaków, którzy mieli mnie odebrać z lotniska. Nagle usłyszałem piski i krzyki jakiejś dziewczyny. Obróciłem się i ona zaczęła wykrzykiwać moje imię. Pomyślałem, że to fanka, więc postanowiłem, że do niej podejdę i chwilę porozmawiam, bo miałem trochę czasu. Nawet nie zauważyłem dziewczyny stojącej obok niej, która była spokojna i opanowana. Na jej wspanialej buzi pojawił się niepewny uśmiech. Odwzajemniłem gest. w końcu nasze spojrzenia się spotkały. Nic się wtedy nie liczyło cały świat wirował. Byliśmy tylko my. Ja i Ona. Gdy rozmawiałem z Gemmą, ukradkiem patrzyłem na jej koleżankę, lecz ona zawsze odwracała głowę. Była inna. Zupełnie inna. Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale coś e mnie pękło. Tylko nie wiem co. No dobra może wiem. I gdy już chciałem zacząć rozmawiać z śliczną nieznajomą, zauważyłem tłum psychofanek. Gdybym nie uciekł zostałbym zdeptany. Szybko skierowałem się do drugiego wyjścia. Widziałem zdezorientowane fankii TĄ dziewczynę. Zasmuciło mnie to, że nie przejęła się tym, że mnie nie ma.
Po dwóch godzinach byłem już w naszym wspólnym kompleksie. Miałem doła, myśląc, że już jej nie spotkam. Postanowiłem, że będę robił co w mojej sile aby ją odnaleźć.
Usłyszałem Louisa, który rozmawiał przez telefon i wszedł do mojego pokoju.
-Yhmm... Dobrze. Jutro będziemy. Oczywiście przekażę. Do widzenia.
-Co jest stary?-spytałem
-Zostaliśmy zaproszeni do restouracji "Nadoss" na spróbowanie dań wegetariańskich.
-Nie mam ochoty nigdzie iść!- krzyknąłem i ukryłem twarz w poduszce. Louis od razu zauważył, że coś jest nie tak. opowiedziałem mu cała historię od początku do końca. On tylko odparł:
-Stary, znajdziemy ją!! Bądź gotowy na 9:00. Ja idę teraz z Eleanor na miasto. Wrócę późno. Buziaki.- i wyszedł. zostałem sam. kompletnie sam. no ale jak widać nie mam wyboru. Muszę się wziąć w garść. Jutro szykuje się smakowity dzień.:P
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeżeli Ci się podoba, proszę zostaw
komentarz! To naprawdę wiele znaczy! Możesz to zrobić anonimowoJ będzie mnie to motywowało do dalszej
pracy. Jeżeli masz jakiekolwiek uwagi, napisz spróbuję to zmienić<3 xx przepraszam za jakiekolwiek błędy!! Bierzcie udział w ankiecie to też jest motywujące!! I czy wg ktoś czyta te moje wypociny?? pozdrowionka:)